Wilki panoszą się na pastwiskach i w oborach
Rolnicy mają coraz większy problem z wilkami, które atakują ich zwierzęta. Drapieżniki te są już na tyle zuchwałe, że wchodzą do obór i zagryzają najsłabsze sztuki. Tak dzieje się na przykład koło Przasnysza. W ciągu ostatnich tygodni wilki wyciągnęły z kojca i zagryzły 3-miesięczną jałówkę we wsi Olszewiec i 3 sztuki bydła we wsi Grójec (gm. Czernice Borowe). Zaatakowały też kobietę jadącą rowerem. Podobnie jest niestety w innych regionach Polski. Wilki panoszą się w oborach i na pastwiskach, a rolnicy za rozszarpane zwierzęta nie dostają żadnych odszkodowań.
Rolnicy z Mazur walczą o ograniczenie populacji wilka w Polsce. „Jesteśmy sfrustrowani i bezsilni”
Dlatego hodowcy ze wsi Sorkwity w województwie warmińsko-mazurskim postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i walczą o ograniczenie populacji wilka w Polsce oraz o rekompensaty. Wystosowali apel do ministra rolnictwa, ministra środowiska oraz do Polskiego Związku Kół Łowieckich. Żądają natychmiastowej interwencji „w związku z coraz częstszymi atakami wilków na inwentarz gospodarski i zwierzęta domowe oraz wynikające z tego zagrożenia dla miejscowej ludności”.
– Wnioskujemy o uproszczenie przepisów dotyczących zgłaszania zdarzeń i składania wniosków o wypłatę odszkodowań, uproszczenie procedury uzyskania i wykonania pozwolenia na odstrzał oraz dopuszczenie objęcia wilka ochroną częściową z wprowadzeniem kontrolowanego ograniczenia ich liczebności. Jesteśmy sfrustrowani i bezsilni, ponieważ nie czujemy wystarczającego wsparcia ze strony instytucji odpowiedzialnych za ochronę przyrody. Prawie każdego dnia słyszymy o nowych przypadkach porwania i rozszarpywania młodych sztuk bydła. Co więcej, problem nie dotyczy tylko naszego województwa, ale jest ogólnokrajowy – zaznaczają w liście do ministra rolnictwa Roberta Telusa rolnicy ze wsi Sorkwity.
Hodowcy argumentują swoją prośbę tym, że do zagryzień dochodzi najczęściej w bliskim sąsiedztwie domów i gospodarstw.
– Sytuacja ta prowadzi do silnego poczucia zagrożenia i utraty spokoju w naszej społeczności. Przepisy chronią wilki, ale niestety nie uwzględniają bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego ludzi, a należy również wziąć pod uwagę dobro dzieci, dla których widok rozszarpanych zwłok zwierzęcia może być traumatyczny – tłumaczą rolnicy.
Obecność wilków naraża rolników na duże koszty
Zaznaczają, że obecność wilków wymaga ponoszenia wydatków przewyższających ich możliwości finansowe na budowę ogrodzeń czy zabezpieczenie większej ilości paszy. Poza tym spędzanie stad z pastwisk do zamkniętych budynków nie służy ich dobrostanowi.
Akcja rolników ws. wilków. Piszą listy i maile do ministerstw
Rolnicy na popularnej grupie tematycznej na Facebooku apelują także do innych poszkodowanych przez wilki o składanie zawiadomień drogą pocztową i e-mail do ministerstwa klimatu i środowiska oraz do ministerstwa rolnictwa (na adresy dostępne na stronach www tych instytucji).
– Koniecznie do obydwu tych instytucji. Tylko w ten sposób, działając wspólnie, możemy coś w tym kierunku zrobić. Proszę o zaangażowanie jak największej ilości osób – pisze inicjator akcji.
Minister rolnictwa dostrzega problem wilków, ale decyzja nie należy do niego
Czy ministerstwa wysłuchają tego apelu? Ciężko ocenić. Podczas posiedzenia unijnych ministrów rolnictwa w czerwcu br. Polska wskazała na problem zwiększającej się populacji wilka.
– Zasadne jest szersze zaangażowanie środków europejskich w finansowanie wspólnego monitoringu oraz działań związanych z ochroną gospodarstw i zwierząt hodowlanych przed szkodami spowodowanymi przez wilki – powiedział wówczas minister Telus.
W tej sprawie decyzja należy jednak do ministerstwa klimatu i środowiska, a nie do ministerstwa rolnictwa. A minister Anna Moskwa we wrześniu br. w odpowiedzi na apel izb rolniczych o uproszczenie odstrzału poinformowała, że w tej chwil nie są prowadzone prace dotyczące zmiany statusu wilka.
Zastrzegła jednak, że zgodnie z przepisami możliwe jest uzyskanie zezwolenia np. na umyślne płoszenie, umyślne przemieszczanie z miejsc regularnego przebywania w inne miejsce czy nawet zabijanie.
– Zezwolenia wydawane są przez właściwego miejscowo regionalnego dyrektora ochrony środowiska (w zakresie umyślnego płoszenia i przemieszczania), Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (w zakresie umyślnego zabijania) oraz Ministra Klimatu i Środowiska (w przypadku, gdy czynności mają być wykonane na terenie parku narodowego) – poinformowała Moskwa, ale zaznaczyła, że każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie i podlega wszechstronnej ocenie tak, by eliminowane były jedynie osobniki stwarzające rzeczywiste zagrożenie.
Kamila Szałaj