Jakie są założenia programu odbudowy trzody chlewnej w Polsce?
11 października w gospodarstwie trzodziarskim Tomasza Wachulca w Dziwle k. Piotrkowa Trybunalskiego minister rolnictwa Robert Telus ogłosił strategię odbudowy pogłowia trzody chlewnej. Poinformował, że pilotażowy program rusza w 2024 roku, a jego celem jest zwiększenie pogłowia loch i warchlaków w kraju. W programie ma wziąć udział około 50 hodowców utrzymujących lochy. Otrzymają oni wsparcie w postaci dotacji i kredytu na budowę lub odbudowę chlewni. Przez pierwsze dwa lata państwo ma spłacać 100 proc. odsetek od kredytu, a przez następne dwa – 50 proc.
– Kredyt będzie do 60 procent, a dotacja na wyposażenie w wysokości do 65 procent – dodał minister. Zaznaczył, że stado powinno wynosić 50-600 sztuk, a minimalny okres utrzymania 10 lat.
– Zwrot dotacji będzie proporcjonalny do czasu. Jesteśmy jednak otwarci na sugestie, ponieważ to hodowcy wiedzą, co jest najlepsze dla branży – podkreślił minister. I dodał, że na pierwszy rok działania programu przeznaczono 250 mln zł, a planowana kwota akcji kredytowej wynosi 2,4 mld zł, w tym kwota na gwarancje to 384 mln zł i kwota na spłatę odsetek 531 mln zł. Poza tym hodowcy mogą też otrzymać wsparcie finansowe do budowy instalacji OZE wraz z magazynami energii, w tym m.in.: biogazowni. Dotacja w przypadku biogazowni i elektrowni wodnych może wynieść do 20 mln zł, a pożyczka do 25 mln zł.
Minister zapowiedział też przygotowanie specustawy, która ułatwi uzyskanie pozwoleń na budowę. Wyjaśnił, że dzięki uruchomieniu programu w przyszłym roku pogłowie loch ma się zwiększyć o 200 tys. nowych sztuk. Obecnie wynosi ok. 500 tys. sztuk.
Rolnicy: program odbudowy trzody chlewnej jest mało ambitny
Rolnicy z Wielkopolskiej Izby Rolniczej są jednak rozczarowani ogłoszonym przez Telusa programem odbudowy trzody chlewnej w Polsce. Zauważają, że strategia ta bazuje na finansowaniu inwestycji poprzez niskooprocentowane kredyty i dotacje. Ich zdaniem środki finansowe na inwestycje nie są największą barierą w odbudowie pogłowia trzody chlewnej w Polsce.
– Takie środki były dostępne już wcześniej i nie były wykorzystywane. Producenci trzody chlewnej, w chwili obecnej, boją się podejmować jakichkolwiek działań rozwojowych i inwestycyjnych. Ich celem jest przetrwanie w oparciu o bazę produkcyjną, którą posiadają. Największym problemem jest brak stabilizacji rynkowej i ekonomicznej oraz bardzo niska lub ujemna rentowność produkcji trzodowej w Polsce, a także ASF generujący wysokie ryzyko pozostawania przez długi okres czasu w strefie czerwonej – podkreślają. I dodają, że produkcja warchlaków dodatkowo jest obciążona ryzykiem braku popytu ze strony producentów tuczników, którzy niekoniecznie będą wybierać te produkowane w Polsce.
– Należy, w tym kontekście, również zwrócić uwagę na skalę tuczu nakładczego, który funkcjonuje na własnych zasadach i to w ramach tego tuczu odbywa się duży import warchlaków do Polski – zauważa Wielkopolska Izba Rolnicza.
Jaki program odbudowy pogłowia świń byłby skuteczny według rolników?
Zdaniem Izby skuteczny program odbudowy pogłowia musi mieć charakter kompleksowy odpowiadający na wszystkie wyzwania tej branży. Takie kompleksowe podejście powinno zawierać:
- inne opodatkowanie tuczu nakładczego, który jest usługą a nie produkcją prowadzoną przez rolnika na własny rachunek,
- rekompensaty cenowe dla rolników, którzy nie ze swojej winy znaleźli się w strefie czerwonej ASF i sprzedają tuczniki w niższych cenach,
- ułatwienia dla rolników, którzy chcieliby skorzystać z dopłaty dobrostanowej,
- promowanie mechanizmów współpracy pomiędzy producentami warchlaków a rolnikami, którzy prowadzą wyłącznie tucz,
- stworzenie mechanizmów zapobiegania wykorzystywania przewagi kontraktowej, głównie przez sieci detaliczne, które wywierają presję cenową na pozostałych operatorów łańcucha wieprzowego, co prowadzi do obniżania cen skupu, nawet w sytuacji braku żywca na rynku,
- promowanie produkowanej w Polsce wieprzowiny, pochodzącej od ras rodzimych.
WIR: ministerstwo nie konsultowało z nami programu odbudowy pogłowia świń
Wielkopolska Izba Rolnicza zaznacza, że nie była konsultowana w sprawie programu, który ogłosił minister Telus.
– Nie dostaliśmy żadnych analiz tego rynku, z których wynikałaby sensowność ogłoszonego programu, a to z Wielkopolski pochodzi 30 proc. krajowej produkcji trzody chlewnej.
Kamila Szałaj