Andrzej i Gienek z „Rolnicy. Podlasie” przechodzą trudny okres. Nie dosyć, że w gospodarstwie dochodzi do przykrych sytuacji, to na dodatek mierzą się z agresją ze strony sąsiadów. Zaczęło się od martwej krowy, która leżała na pastwisku niedaleko Plutycz. Następnie Andrzej padł ofiarą agresji sąsiada, który spoliczkował rolnika. Kolejnym utrapieniem Andrzej i Gienka okazały się konie, które uciekły z zagrody i zniszczyły okoliczne uprawy sąsiadów. Ciąg nieszczęśliwych zdarzeń został przypieczętowany kontrolą weterynarii.
Czy zwierzęta Andrzeja z „Rolnicy. Podlasie” są utrzymywane w złych warunkach?
Pomimo przypuszczeń sąsiadów co do tego, że zwierzęta Andrzeja i Gienka są zaniedbywane, powiatowy lekarz weterynarii nie stwierdził uchybień. Jak poinformował w Radiu Białystok Powiatowy Inspektor Weterynarii, Henryk Grabowski, zwierzęta są zadbane.
– Kondycja zwierząt w gospodarstwie jest dobra. […] Nie mamy się do czego przyczepić. Dobrostan zwierząt nie jest zły – stwierdził weterynarz.
Wcześniej jednak w tym samym radiu wybrzmiały głosy oburzenia sąsiadów odnośnie do biegających po polach samopas koni, które notorycznie przerywają przestarzałe ogrodzenie.
Reakcja Andrzeja z „Rolnicy. Podlasie” na krytykę sąsiadów
Andrzej z „Rolnicy. Podlasie” nie pozostał obojętny na słowa poirytowanych sąsiadów. Rolnik zdecydował się na inwestycję i zaprosił do siebie przedstawicieli firmy Pomelac, która zbudowała dla niego nowoczesne ogrodzenie dla koni. Andrzej opowiedział o wszystkim w najnowszym nagraniu na swoim kanale na YouTube o nazwie „Gienek i Andrzej Plutycze”.
– Zatrudniłem firmę Pomelac do budowy ogrodzenia. Dzisiaj ogrodzimy pole o długości 1 500 metrów. Sprzęt jest profesjonalny. Kołki zostały zaimpregnowane, zamontowana zostanie również fotowoltaika, dzięki której doładowywany będzie akumulator, bo do tej pory musiałem to robić codziennie. Konie wreszcie przestaną przerywać ogrodzenie – przyznał rolnik.
Andrzej był zachwycony pracą firmy Pomelac. Automatyczny młot i wiertło do gleby zrobiły na rolniku ogromne wrażenie.
– Jednak co maszyna, to maszyna, a nie młotkiem stukać – skomentował uradowany Andrzej.
Ostatnim etapem budowy nowoczesnego ogrodzenia było wkręcenie tzw. przelotek i rozciągnięcie taśmy.
– Teraz przechodzimy do kolejnego etapu, będziemy rozciągać taśmę SUPER S40 z drutem ocynkowanym – tłumaczył na bieżąco Andrzej.
Dzięki zespolonemu z ogrodzeniem elektryzatorowi prąd będzie przebiegał przez taśmę na bieżąco, co zapewni koniom bezpieczeństwo i zniechęci je do uciekania w „siną dal”.
– Dobrym rozwiązaniem jest elektryzator, ponieważ akumulator znajduje się w obudowie i nie jest narażony na działanie warunków atmosferycznych. Możemy również korzystać z regulatora napięcia, które oczywiście ustawiamy na maksa – zapewnił Andrzej.
Rolnik nie ukrywał swojej radości z pracy firmy, która przebiegła sprawnie. Montaż ogrodzenia zajął zaledwie dwa dni, a jak przyznał Andrzej, w jego wykonaniu mogłoby to trwać nawet dwa miesiące.
oprac. Justyna Czupryniak
źródło: Gienek i Andrzej Plutycze/YT i Se.pl