Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzymy rolnikom i ich rodzinom, aby 2024 był znacznie lepszy niż te mijający
Szanowne Czytelniczki i Czytelnicy! Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałbym w imieniu całego zespołu redakcyjnego „Tygodnika Poradnika Rolniczego” życzyć Wam wszelkich łask Bożych.
Producentom zbóż i mleka życzymy, aby rok taki jak obecny już się nigdy nie powtórzył. Producentom trzody życzymy, aby ceny skupu w 2024 nie były niższe niż w 2023 r. Plantatorom ziemniaków i buraków – żeby opłacalność ich produkcji co najmniej nie zmieniła się. A wszystkim Wam, dziękując za to, że jesteście z nami, przede wszystkim zdrowia, obfitych plonów i szczęścia w życiu rodzinnym.
Nowego ministra rolnictwa „po owocach poznamy”. Ale życzymy sukcesów
Życie toczy się dalej mimo bardzo bliskich świąt. Po dziewięciu tygodniach od wyborów do parlamentu, mamy ministra rolnictwa w rządzie, który przez kolejne cztery lata zamierza rządzić Polską. Jak wynika z badań sondażowych przeprowadzonych jeszcze podczas październikowych wyborów, na Trzecią Drogę, w skład której wchodziło Polskie Stronnictwo Ludowe, zagłosowało 11% rolników. Aż 67% rolników oddało swoje głosy na Prawo i Sprawiedliwość.
Reprezentujący PSL Czesław Siekierski, nowy minister i doświadczony polityk tej partii, będzie więc musiał przekonać rolników do swojego programu. Czy to się powiedzie? Na to pytanie dziś można odpowiedzieć biblijnym „po owocach poznacie ich”. Choć trudno nie życzyć mu sukcesu, bo jego sukces to sukces rolników.
Czesław Siekierski spośród osób wymienianych jako kandydaci do tego stanowiska ma największe doświadczenie. Wprowadzał nasze rolnictwo do Unii Europejskiej, kierując w drugiej połowie lat 90. Fundacją Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAPA), był wiceministrem rolnictwa w okresie przed akcesją do UE. Na dodatek, posiada szerokie koneksje w Brukseli i Parlamencie Europejskim, w którym zasiadał przez cztery kadencje, pełniąc tam m.in. funkcję przewodniczącego Komisji Rolnictwa PE. Co więcej, Siekierski to człowiek szukający porozumienia a nie konfliktu, jeżeli ktoś lub coś wyprowadzi go z równowagi, to znaczy, że jest poważny kryzys. To spory kapitał, który miejmy nadzieję – mówiąc wprost – uda się przeliczyć na poprawę sytuacji polskich rolników.
Siekierski: wyzwania dla rolnictwa podobne do tych, jak przed wejściem do UE
Siekierski przejmując funkcję ministra powiedział, że „wyzwania, które są przed nami, są porównywalne do tych, które były przed naszym wejściem do Unii Europejskiej”. Wówczas chodziło o to, aby polskie rolnictwo nie było traktowane w UE jak ubogi krewny. Wszak na początek oferowano nam dopłaty na poziomie jednej czwartej ich docelowej wysokości (a nie średniej unijnej). Rząd wynegocjował wówczas możliwość dopłacenia do nich z polskiego budżetu. Dziś można powiedzieć, że sukces był połowiczny i nasi rolnicy jako pierwsi przekonali się, co znaczy Europa dwóch prędkości, bo przecież dopłaty bezpośrednie nie zostały zrównane do dziś. Teraz natomiast chodzi o to, aby UE nie zlikwidowała rolnictwa w ogóle. Stąd pytanie do ministra: czy Polska zaangażuje się w proces demontażu pułapek zastawionych przez Zielony Ład i strategię „Od wideł do widelca”? Nie ma już sensu brnąć w te utopijne pomysły nie do zrealizowania, skoro atak na Ukrainę pozbawił Europę taniego rosyjskiego gazu, który – zastępując paliwa kopalne – miał być podstawą projektowanych przemian.
Jesteśmy dopiero w połowie kolejnej siedmiolatki w Unii, bo Wspólnota programuje swoje działania na siedem lat do przodu. Większy zwrot w unijnej polityce klimatycznej i tej dotyczącej rolnictwa będzie możliwy po 2027 r., ale będzie on zaplanowany znacznie wcześniej. Obecny rząd, jeśli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, rządzić będzie właśnie do 2027 r. A zatem, będzie mógł on mieć wpływ na cały proces planowania kolejnej siedmiolatki, w tym Wspólnej Polityki Rolnej i nie tylko. Pilnych spraw do rozwiązania „na już” będzie oczywiście znacznie więcej (przede wszystkim opłacalność produkcji rolnej, import żywności z Ukrainy, warunki, na jakich Ukraina wejdzie do Unii itd.).
Jak dla Federacji zakończy się sprawa wykluczenia Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Prducentów Mleka
Na zakończenie chciałbym wrócić do tematu z ubiegłego tygodnia. Chodzi o wyrzucenie 5 grudnia z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka Podlaskiego Związku Hodowców. Wniosek o wykluczenie złożyć miał Stanisław Żochowski, jak dotąd prezes Podlaskiego ZHBiPM. Pretekstem było zaskarżenie w sądzie przez Podlaski Związek uchwał zarządu Federacji. Jak się okazało, Stanisław Żochowski 13 listopada wycofał wniosek złożony przez Podlasie. Czyli w dniu, kiedy zarząd Federacji głosował nad usunięciem Podlasia, sprawa w zasadzie była zamknięta. Nie wiem jak dokładnie skończy się to zamieszanie dla Federacji i jak skończy się dla Stanisława Żochowskiego, ale obawiam się, że nie skończy się dobrze.
Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego