Rodzinna tradycja
– Hodowla koni w naszym gospodarstwie jest już tradycją. Ja kontynuuję ją po ojcu. Od około 15 lat zajmuję się końmi zawodowo. Równolegle z prowadzeniem gospodarstwa pracowałem zawodowo jako strażak w PSP w Mińsku Mazowieckim. 9 lat temu przeszedłem na emeryturę i od tamtej pory mogę w pełni poświęcić się pasji, jaką są konie. Od 15 lat utrzymuję konie w programie ochrony zasobów genetycznych zwierząt gospodarskich. Roczna dopłata do jednej klaczy wynosi prawie 2300 zł. Te pieniądze wystarczają na takie rzeczy jak paszport, krycie ogierem, usługi kowala i są zachętą dla hodowców. Niestety, pomimo tych dopłat hodowla koni zimnokrwistych jest na granicy opłacalności. Młodzi ludzie nie chcą się angażować w hodowlę koni. Ogólnie młodzi ludzie odchodzą od produkcji zwierzęcej. Pola, które posiadają uprawiają, ale zwierzęta wiążą się z codziennymi obowiązkami – mówi Sławomir Piotrowski.
Sławomir Piotrowski dodaje, że na spadek opłacalności hodowli koni zimnokrwistych w naszym kraju wpłynęły także występujące susze.
– Pojawiające się coraz częściej susze spowodowały wzrost cen siana i słomy, co w dużym stopniu podnosi koszty naszej produkcji – mówi Sławomir Piotrowski.
Rozwój hodowli
Sławomir Piotrowski scharakteryzował hodowlę koni zimnokrwistych na Mazowszu.
– Kiedy przyszły czasy dynamicznego rozwoju rolnictwa gospodarstwa drobnotowarowe, które z różnych przyczyn nie miały możliwości zwiększenia areału i produkcji przeszły na hodowlę 3 lub 4 klaczy. Dzięki tym zwierzętom zagospodarowane zostały użytki zielone będące w takich gospodarstwach. Wpłynęło to na rozwój hodowli w naszym województwie – wyjaśnia Sławomir Piotrowski.
Prezes PZHK zauważa, że małe stada koni zimnokrwistych utrzymywane są przez starszych hodowców i przewiduje w przyszłości likwidację wielu z nich.
– Przeważnie konie te są zarejestrowane na dzieci lub wnuki hodowców, którzy zazwyczaj mają powyżej 70 lat. Dopóki ci starsi hodowcy mają siłę pracować przy koniach, to te małe hodowle funkcjonują. Jeśli już zabraknie im sił i zdrowia, to wówczas takie stada znikną z mapy hodowlanej Polski – mówi Sławomir Piotrowski.
Prezes PZHK stwierdził, że zmiany klimatu mają także wpływ na rozród koni.
– Przez ostatnie 3–4 lata odczuwamy wahania pogodowe. Na początku mamy okres bardzo gorącej wiosny. Później w maju przychodzi zimna pogoda, a po niej przychodzą długotrwałe upały. Takie zawirowania źle wpływają na uprawiane rośliny, ale także i na zwierzęta. Wskutek nagłych zmian aury zaburzyły się cykle rozrodcze u klaczy – tłumaczy Sławomir Piotrowski.
Józef Nuckowski
fot. J. Nuckowski