Rolnicy na granicy. Żądają działań ws. pryszczycy
Rolnicy mocno obawiają się, że pryszczyca, która w styczniu pojawiła się w Brandenburgii, przedostanie się do Polski. Alarmują, że od dwóch tygodni polski rząd nie robi nic, by zminimalizować zagrożenie. Dlatego jutro, 27 stycznia, organizują na pięciu przejściach granicznych z Niemcami manifestacje. Odbędą się one o godz. 12.00. w Jędrzychowicach (dolnośląskie), Olszynie (lubuskie), Gubinie (lubuskie), Świecku (lubuskie) i Kołbaskowie (zachodniopomorskie). Rolnicy będą się domagać pilnego wprowadzenia zaostrzonej kontroli służb na granicy, a także zakazu przywozu zwierząt i produktów odzwierzęcych z Niemiec. Na razie polska weterynaria jedynie wzmocniła kontrole przesyłek zwierząt z Niemiec i wprowadziła dezynfekcję samochodów przewożących zwierzęta na przejściach granicznych z Brandenburgią.
– Jest to akcja oddolna i spontaniczna. Wobec braku jakichkolwiek działań ministra rolnictwa i weterynarii w związku z zagrożeniem pryszczycą, musimy działać. Na przejścia przyjadą rolnicy z całej Polski. Będziemy domagać się zaostrzenia wymogów i kontroli na granicy. Grozi nam w tej chwili katastrofa. Jeśli pryszczyca się pojawi w Polsce, trzeba będzie likwidować całe stada zwierząt. Wybiją całą hodowlę do zera – mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu jeden z rolników, który jutro też pojawi się na pikiecie. W sumie na każdym przejściu ma być od 30 do 60 uczestników.
Pikieta na przejściach granicznych z Niemcami. Przyjadą rolnicy z całej Polski
Z silnym wsparciem na granicę jadą również rolnicy z Podlasia oraz Warmii i Mazur zrzeszeni w Ruchu Gospodarstw Rodzinnych. Nie rozumieją braku reakcji polskiego rządu na zagrożenie pryszczycą, tym bardziej że niedawno ujawniono przypadek niezgłoszonych jałówek kupionych w Niemczech.
– Ukraina, Wielka Brytania, Rosja i inne kraje zamykają się na niemieckie mięso i mleko. A do nas wjeżdża co chce. Wystarczy, że wybuchnie u nas jedno ognisko to automatycznie zostaną wprowadzone blokady handlowe na polską żywność. A przecież my 40 proc. swojego mleka i 80 proc. wołowiny eksportujemy. Jak tego nie będziemy mieli gdzie sprzedać, to się ugotujemy. Pryszczyca całkowicie nas pogrzebie – tłumaczy Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu Konrad Krupiński, rolnik z Warmii z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych. Dodaje, że w jego ocenie wirus w Niemczech mógł pojawić się w wyniku celowego działania i równie dobrze może zostać „podłożony” w Polsce.
Rolnicy zaznaczają, że konieczne jest uruchomienie takich kontroli, jakie mają Niemicy. Odkąd towary rolne z Ukrainy zaczęły masowo napływać, Niemcy wprowadzili zwężenia przy przejściach granicznych, przez co samochody poruszają się powoli.
– Obecne na granicy niemieckie służby non stop obserwują wjeżdżające samochody. Mogą każdy samochód skierować na pobocze i skontrolować. Jeżeli u nas takie rozwiązanie by się pojawiło, kontrole byłyby skuteczniejsze. Bo obecnie wjeżdża do Polski co chce – alarmują rolnicy.
Izby rolnicze też walczą o zamknięcie granic dla niemieckich zwierząt, mięsa i mleka
O zakaz wjazdu dla świń z Niemiec apelują także izby rolnicze. Ostrzegają, że jest niezwykle wysokie ryzyko, że choroba jest gdzieś w środowisku i za chwilę ujawni się w innych miejscach.
– Wnioskujemy o wprowadzenie tymczasowych ograniczeń w imporcie zwierząt, paszy i produktów odzwierzęcych z terenów zagrożonych i o rozszerzenie kontroli weterynaryjnych w gospodarstwach rolnych i na granicach – apeluje Wielkopolska Izba Rolnicza.
Kamila Szałaj