Lista podmiotów, które tracą na pryszczycy ciągle rośnie
Na rozwoju pryszczycy tracą także nasze firmy rodzinne specjalizujące się w transporcie zwierząt, lokalne ubojnie i przetwórcy. Niektóre firmy, które mają kontakty handlowe z gospodarstwami na Słowacji i zamówiły tam zwierzęta, za które musiały zapłacić, teraz nie mogą ich odebrać. W sytuacji, gdy dostawy ze Słowacji wypadły, ceny cieląt sprowadzanych z Litwy i Łotwy biją rekordy, a i tak już były drogie. Aż strach pomyśleć o tym, że pryszczyca może przenieść się także tam albo do nas.
Kontrole okazały się niezbyt szczelne. Pryszczyca dotarła do innych krajów
Pryszczyca trafiła z Węgier na Słowację, pomimo że tamtejszy minister rolnictwa zapewniał jeszcze 14 marca, że wszystko mają pod kontrolą, a wszystkie zalecenia tamtejszej weterynarii są wprowadzane. Choroba pojawiła się na Węgrzech gdzie są już 4 ogniska (w sumie 8000 sztuk bydła w zakażonych gospodarstwach), a także na Słowacji, gdzie jest już 6 ognisk (w sumie 7000 sztuk bydła w zakażonych gospodarstwach; w Jurová, Medveďovie, Ňárad, Baka, Lúč na Ostrov i w Plaveckým Štvrtoku). Wybijane są zwierzęta w promieniu trzech kilometrów od ognisk choroby. Zarówno na Słowacji, jak i na Węgrzech, aby zminimalizować rozprzestrzenianie się wirusa, zwierzęta jeszcze przed zabiciem szczepiono.
Wszystkie uśmiercone zwierzęta na Słowacji trafiły do zakładu utylizacji w Żylinie, jedynego o tym profilu na Słowacji, oddalonego od przejścia granicznego w Zwardoniu o około 50 km. Ze względu na wysoki poziom wód gruntowych, związany z bliskim sąsiedztwem rzeki Dunaj, nie można było pochować zwierząt w dołach w pobliżu zakażonych gospodarstw. Trzeba więc było przewieźć je 200 km. Padlinę przewożono w hermetycznie zamkniętych kontenerach, a ciężarówki były eskortowane przez lokalną policję. W tamtejszych mediach pojawiły się jednak informacje, że kontenery nie były odpowiednio zabezpieczone, ale nie są one potwierdzone.
Zakaz importu
Od 21 marca ze Słowacji nie mogą wjeżdżać do Polski zwierzęta, produkty i przedmioty, które mogą przenosić pryszczycę. W przypadku transportów z Węgier w momencie oddawania tego wydania „Tygodnika” do druku obowiązywało wprowadzone 18 marca unijne rozporządzenie o regionalizacji, znoszące zakaz eksportu zwierząt podatnych na chorobę do innych państw członkowskich UE z rejonów innych niż Győr-Moson-Sopron, czyli tych, gdzie potwierdzono pierwsze ognisko pryszczycy 6 marca oraz kolejne 26 marca.
Oficjalnie, zgodnie z danymi z systemu TRACES, w okresie od 20 lutego do 20 marca br. ze Słowacji do Polski przyjechało 412 transportów zwierząt. Gospodarstwa, do których trafiły zwierzęta z terytorium Słowacji, podlegają szczegółowym kontrolom i objęte są kwarantanną. Pobierane są próbki do badań laboratoryjnych w kierunku pryszczycy.
W Polsce kwitnie nielegalny obrót zwierzętami
Osoby zajmujące się profesjonalnie transportem zwierząt podkreślają, że w Polsce ciągle kwitnie nielegalny obrót zwierzętami, również tymi sprowadzanymi z zagranicy. Te zwierzęta nie podlegają kontroli, tym samym w sytuacji takiej, jak obecnie, mogą być nośnikami wirusa. Dlatego bardzo ważne jest, aby rolnicy byli tego świadomi i nie kupowali zwierząt niewiadomego pochodzenia zwodzeni atrakcyjną ceną. Dużym zagrożeniem dla bezpieczeństwa epidemiologicznego są też prywatne ogrody zoologiczne czy pseudogospodarstwa agroturystyczne, w których utrzymywane są egzotyczne zwierzęta sprowadzane z odległych krajów, gdzie występuje pryszczyca.
Magdalena Szymańska
fot. www.facebook.com/ministerstvovnutraSR