Wirus PRRS świń to jeden z najszybciej ewoluujących wirusów, jakie znamy
Tematem VI konferencji organizowanej w ramach Uniwersytetu Agri Plus, która odbyła się na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, były przede wszystkim choroby świń. Jak podkreślał dr Daniel Linhares z Uniwersytetu Iowa w Stanach Zjednoczonych, jednym z najbardziej ewoluujących wirusów jest wirus zespołu rozrodczo-oddechowego świń (PRRS). Wywołuje on jednostkę chorobową szeroko rozpowszechnioną na całym świecie i ma bardzo duży wpływ na ekonomikę produkcji trzody chlewnej. Jak sama nazwa wskazuje, wirus powoduje problemy rozrodcze i wpływa na układ oddechowy. Dzieli się na dwa typy: europejski i północnoamerykański.
– Wirus zespołu rozrodczo-oddechowego świń to jeden z najszybciej ewoluujących wirusów, jakie znamy. Istnieją różne jego warianty, a im bardziej zróżnicowany wirus, tym większy wpływ na produkcyjność zwierząt. Wirus PRRS atakuje od ponad 30 lat stada w całych Stanach Zjednoczonych i jest główną przyczyną strat ekonomicznych w branży. Ponieważ wiele gospodarstw jest obecnie zakażonych lub bardzo prawdopodobne, że w końcu się zarażą, ważne, aby zrozumieć, jak monitorować, kontrolować i eliminować PRRS w gospodarstwach – uważa dr Daniel Linhares.
W tym celu istotne jest, aby lekarze weterynarii ustalali etapy rozwoju choroby w stadzie i dopasowali sposób przerwania łańcucha infekcji, aby złagodzić jej skutki, jeśli już wystąpiła. Najgorszym scenariuszem jest, gdy gospodarstwo ma pozytywny wynik, jest niestabilne, choroba występuje w postaci ostrej i rolnik odczuwa konsekwencje objawów klinicznych w postaci znacznych strat produkcyjnych.
– Musimy ustalić cel: czy będziemy dążyć do uzyskania stada ujemnego, skupiając się mocno na bioasekuracji, czy chcemy utrzymać niski, stabilny poziom zakażenia i go kontrolować – a to oznacza, że musimy zadbać o odpowiednią odporność zwierząt – mówił Daniel Linhares.
Zdaniem eksperta, warchlaki i tuczniki są znaczącym źródłem zakażenia PRRS i potęgują szerzenie się infekcji. Ryzyko jest tym większe, że wirus przenosi się drogą powietrzną, dlatego też zwracał uwagę na rolę człowieka w roznoszeniu choroby.
Znajomość szczepu wirusa PRRS jest konieczna do ustalenia, która szczepionka będzie skuteczna
Jak podkreślał ekspert z USA, aby zapobiec infekcji i późniejszym stratom ekonomicznym, najlepiej stosować szczepienia, dobrze zarządzać przepływem zwierząt w stadzie i przestrzegać protokołów bezpieczeństwa biologicznego, które producenci powinni stosować, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa zespołu rozrodczo-oddechowego i innych chorób.
Ze względu na wysoki wskaźnik mutacji i rekombinacji wirusa PRRS pojawiły się bardziej agresywne i wysoce patogenne szczepy, powodujące jeszcze poważniejsze skutki zachorowań. Znajomość szczepu jest konieczna do ustalenia, czy szczepionka będzie skuteczna, czy nie, zwłaszcza że, jak mówił specjalista, są stada, w których obecne jest kilka szczepów wirusa. Większość szczepionek przeciwko chorobie to żywe szczepionki atenuowane, ale istnieją również produkty z inaktywowanym wirusem.
W przypadku tuczników najistotniejszy jest wpływ wirusa na układ oddechowy. U zaszczepionych świń zaobserwowano znaczną poprawę wyników, lepsze dobowe przyrosty i wykorzystanie paszy przez cały okres tuczu.
Wpływ wirusa PRRS na świnie obejmuje również zaburzenia reprodukcji, większą liczbę poronień u loch i zwiększoną śmiertelność prosiąt.
– Aby zapewnić dobre wyniki w tuczu, musimy skupić się na kontrolowaniu występowania wirusa w stadzie loch. Stada, w których wirus występuje endemicznie, potrzebują loszek, które są zaszczepione przeciwko tej chorobie – wyjaśniał Daniel Linhares.
Dlaczego wirusy grypy u świń są tak trudne w diagnostyce?
Jedną z częściej występujących chorób w chlewniach i często otwierającą drogę dla rozwoju innych patogenów jest grypa świń. W opinii wielu specjalistów jest ona obecnie najważniejszą chorobą zakaźną układu oddechowego świń. Na szczęście świadomość roli tego schorzenia stale rośnie.
– Zakażenia wirusem grypy typu A stanowią poważne wyzwanie na całym świecie – nie tylko w przypadku loch, ale także prosiąt i tuczników. Wirusy grypy występują obecnie endemicznie na wielu fermach trzody chlewnej. Choroba jest wykrywana w gospodarstwach przez cały rok, a zatem nie jest schorzeniem sezonowym – tak jak u ludzi. Obraz kliniczny jest bardzo zróżnicowany, gdyż często powikłany wtórnymi infekcjami. Objawy nie zawsze są specyficzne i nie od razu udaje się zdiagnozować grypę. W przypadku zakażeń wieloma podtypami wirusa nie wszystkie mogą być równie dobrze wykryte. Tymczasem przyczyniają się do znacznego pogorszenia wyników produkcyjnych i strat w chowie – twierdziła dr Julia Stadler z Uniwersytetu w Monachium w Niemczech.
W jej opinii diagnoza jest często utrudniona z powodu współzakażenia innymi patogenami i w wielu przypadkach do zidentyfikowania wirusa grypy zaangażowanego w proces chorobowy wymagane jest wykrywanie patogenów poza klinicznie dotkniętymi grupami wiekowymi. Szczególnie w gospodarstwach z endemiczną formą choroby i niejasnymi objawami klinicznymi zaleca się pobieranie wymazów z wymienia i próbek płynu ustnego w różnych grupach.
– Należy zauważyć, że zwierzęta wydalają zakaźnego wirusa zazwyczaj tylko przez pięć do siedmiu dni po zakażeniu, a eliminują go z płuc po około dziewięciu dniach. Z tego względu istotne znaczenie ma moment pobierania próbek poszczególnymi metodami – tłumaczyła prelegentka.
Do wykrywania grypy najczęściej stosuje się wymazy z nosa od żywych zwierząt lub tchawicę i tkankę płuc od martwych. Jednak nowsze podejście skupia się na materiałach alternatywnych, takich jak chusteczki do pobierania próbek z nosa, wymazy z jamy ustnej i gardła, płyny ustne, chusteczki do powierzchni w chlewni, chusteczki do skóry wymion loch, a także próbki środowiskowe.
– Porównanie różnych materiałów wykazało, że próbki grupowe, takie jak płyny ustne i chusteczki do skóry wymion oraz próbki środowiskowe, mają większą szansę na uzyskanie wyniku pozytywnego metodą PCR. Jeśli jednak celem jest uzyskanie izolatu wirusa za pomocą hodowli komórkowej, należy preferować próbki indywidualne, czyli wymazy z nosa, chusteczki do nosa, wymazy z jamy ustnej i gardła – dodaje dr Stadler.
Zakażenia H1N1, H1N2 i H3N2 są stosunkowo łatwe do wykrycia metodą PCR, jednakże do wykrycia pandemicznego H1N1 wymagana jest duża wielkość próbki. Przeciwciała we krwi można wykryć już po siedmiu dniach od zakażenia za pomocą testów ELISA lub hamowania hemaglutynacji (HA), który jest uważany za złoty standard.
Analiza wyników może być trudna w przypadku stada zaszczepionego lub ze względu na równoczesny przepływ w nim różnych podtypów. Należy więc połączyć metody bezpośrednie (PCR) i pośrednie (ELISA, HA) do wykrywania zakażenia grypą.
Wirusy grypy świń znacząco pogarszają efektywność rozrodu
Jak tłumaczyła dr Kathrin Lillie-Jaschniski z Ceva Animal Health, oprócz trzech głównych podtypów wirusa grypy A, czyli H1N1, H1N2 i H3N2, od 2009 roku w europejskiej populacji świń szeroko rozpowszechniony jest pandemiczny H1N1. Dane pokazują, że obecnie w Europie krąży 31 różnych podtypów wirusa grypy A u świń, będących wynikiem zmienności genetycznej między H1N1 a starszymi podtypami. Stwierdzono również różnice w rozmieszczeniu podtypów w poszczególnych regionach.
– Wirus grypy bezpośrednio wpływa na wydajność reprodukcyjną loch, dlatego konieczna jest profilaktyka i szczepienia. W Niemczech, Holandii czy Belgii szczepione jest 50% loch, we Włoszech 70%, a w Polsce 35% – mówiła dr Kathrin Lillie-Jaschniski.
Chociaż diagnostyka jest często bardzo pracochłonna, jednak w opinii specjalistki jest jedynym sposobem na określenie szczepów krążących w gospodarstwie i czasu zakażenia. Jest to warunek konieczny do wdrożenia właściwych protokołów szczepień. Szczepienie przeciwko grypie ogranicza przebieg choroby klinicznej oraz rozprzestrzenianie się i przenoszenie wirusa u zakażonych zwierząt.
– Zabezpieczane są maciory, a przeciwciała pochodzące od loch mogą zredukować objawy kliniczne choroby u prosiąt ssących do 5. tygodnia życia. Nie zapobiegamy zakażeniom prosiąt, ale możemy zmniejszyć skutki infekcji – wyjaśniała Kathrin Lillie-Jaschniski.
Mocno odczuwalnym skutkiem występowania grypy w stadzie jest pogorszenie efektywności rozrodu. W przypadku loszek i młodych loch dochodzi do powtórek rui, spada współczynnik zapłodnień. Występują poronienia bez wyraźnych przyczyn we wszystkich etapach ciąży. Wzrasta też liczba prosiąt martwo urodzonych i zmumifikowanych, mioty są mniej wyrównane, a u loch występuje bezmleczność.
Jak tłumaczyła Kathrin Lillie-Jaschniski, w badaniu przeprowadzonym w Niemczech w 137 stadach loch, których wyniki rejestrowano przez sześć miesięcy przed wprowadzeniem szczepionki przeciwko pandemicznej formie H1N1 i sześć miesięcy po szczepieniu, parametry produkcyjne znacząco się poprawiły. W 75% gospodarstw było mniej powtórek rui – średnio o 5,1%. Wskaźnik poronień spadł średnio o 1,8% w 57% stad, a liczba prosiąt żywo urodzonych wzrosła w 70% gospodarstw o 0,6 prosięcia. Analiza współczynnika śmiertelności przedodsadzeniowej wykazała zmniejszenie średnio o 2,29% w połowie badanych gospodarstw. Jednocześnie w przypadku 77% stad odnotowano zwiększenie o 1,98 prosiąt odsadzonych od lochy rocznie.
Liczba prosiąt odsadzonych była wyższa w gospodarstwach, które już wcześniej szczepiły przeciwko trzem podtypom grypy klasycznej w porównaniu z gospodarstwami, które tego nie robiły przed wprowadzeniem szczepień przeciwko grypie pandemicznej.
– Wprowadzenie właściwego programu szczepień w gospodarstwach zainfekowanych wirusem pozwoliło na poprawienie skuteczności krycia oraz zmniejszenie śmiertelności prosiąt. Został rozwiązany problem poronień. Immunoprofilaktyka polega zazwyczaj na dwukrotnym szczepieniu loch przed porodem. Przeciwciała matczyne przeciwko wirusowi grypy utrzymują się długo w surowicy prosiąt pochodzących od szczepionych loch – wyjaśniała prelegentka.
Dominika Stancelewska