Obcy kombajn skosił rolnikowi zboże
Dramatyczne sceny rozegrały się dziś na jednym z pól w miejscowości Ostromecko w gminie Dąbrowa Chełmińska (woj. kujawsko-pomorskie). Człowiek, od którego rolnik dzierżawi 50-ha, wjechał kombajnem na tę ziemię, zablokował rolnikowi wjazd na pole i… zaczął kosić jego zboże. Dokładnie 35 hektarów.
– Jesteśmy w szoku, nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Tyle pracy, starań, pieniędzy, a ten człowiek prostu wysłał ludzi, by skosili nasze zboże. Dał im nawet ochroniarzy. Mieliśmy młócić dziś rano, a oni nas wyprzedzili i zablokowali wjazd. Serce nam pęka, bo w tę uprawę włożyliśmy 200 tys. zł. Czujemy się potwornie oszukani i nie wiemy kompletnie co robić – mówi nam Oliwia Dykiel, córka poszkodowanego rolnika.
Pani Oliwia tłumaczy, że ojciec wydzierżawił pole w 2020 roku od człowieka, który z kolei grunty te dzierżawił od KOWR. W międzyczasie miał on scedować umowę z KOWR-em na córkę, która, jak twierdzą państwo Dykiel, nie jest rolnikiem.
– Jak ojciec podpisywał umowę o dzierżawę, nie wiedział, że ten pan ziemię dzierżawi od KOWR. Wprowadził nas w błąd. Ale mamy podpisaną z nim umowę na piśmie, czarno na białym, ze stawkami czynszu dzierżawnego. Pole uprawiamy od trzech lat, dbamy o nie i nawozimy. A należności wobec dzierżawiącego płacimy terminowo z góry. Obecnie mamy zapłacone do końca tego roku – wyjaśnia rolniczka.
Rolniczka: ten człowiek czuje się bezkarny, bo ma mnóstwo znajomości
Pani Oliwia przyznaje, że początkowo relacje z dzierżawiącym im ziemię mężczyzną układały się dobrze, dopóki nie zaczął domagać się wyższej zapłaty za czynsz dzierżawny.
– Co chwila chciał więcej pieniędzy, aż w końcu, żeby zrobić nam na złość ogrodził pole i oskarżył ojca o sfałszowanie podpisu na umowie dzierżawy. Sąd umorzył postępowanie w tej sprawie, ale jemu było mało, więc postanowił skosić nasze uprawy – mówi rolniczka. I dodaje, że człowiek ten czuje się bezkarny, bo ma mnóstwo znajomości w regionie.
– On nawet nie jest rolnikiem, podobnie jak jego córka, a KOWR dzierżawi mu grunty bez problemu. Podobnie też było z ogrodzeniem pola – dostał na to pozwolenie od gminy choć przecież jest to teren zalewowy – żali się pani Oliwia.
Na pole przyjechała policja, prokurator kazał dalej kosić zboże
Rolnicy oczywiście wezwali policję na pole.
– Policja przyjechała. Powiadomiony został także prokurator z Bydgoszczy Północ. Początkowo zadecydował, że kosić mamy my jako rolnicy, którzy posiali uprawy, ale chwilę później zmienił zdanie i nakazał zebrać zboże „właścicielowi” pola i je zabezpieczyć. I on to teraz kosi, a nam się płakać chce na takie bezprawie – mówi pani Oliwia.
Skontaktowaliśmy się z policją w Bydgoszczy w tej sprawie. Potwierdziła, że policjanci zostali wysłali na miejsce.
– Po analizie relacji obu stron konfliktu okazało się, że jest to spór, który powinien zostać rozwiązany na drodze cywilnej. W takich sytuacjach, jeśli nie dojdzie do użycia przemocy, funkcjonariusze nie mogą nic zrobić – wyjaśnił nam mł. aspirant Krzysztof Bratz, rzecznik prasowy KMP w Bydgoszczy.
Policja potwierdziła także, że mecenasi obydwu stron konfliktu kontaktowali się z prokuratorem, który początkowo polecił, by to rolnik skosił pole.
– Po chwili jednak podjęta została decyzja, że właściciel pola ma je skosić, ale jest zobowiązany, by to zboże zabezpieczyć w nienaruszonym stanie do momentu zakończenia postępowania – poinformował nas rzecznik.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy także prokuraturę Bydgoszcz-Północ. Prokurator przekazał, że nie ma w tej sprawie informacji. Pisemne zapytanie o to, na jakiej podstawie KOWR wydzierżawił ziemię człowiekowi, od którego rolnik ją poddzierżawia, przesłaliśmy także do bydgoskiego oddziału KOWR.
AgroUnia: prokuratura nie działa, mamy państwo z kartonu
Na miejsce zdarzenia przyjechali także działacze AgroUnii, którzy nie kryli oburzenia.
– W biały dzień zabierają rolnikowi plony i jego chleb. To jest skandaliczna sytuacja. Prokuratura nie działa, a my mamy państwo z kartonu – mówi Michał Taczek, koordynator AgroUnii.
Rolnik dodaje, że niezrozumiała jest dla niego decyzja prokuratora o zabezpieczeniu zboża przez koszącego.
– Przecież ten człowiek może część wywieźć, bo kto to zważy? Ziarno może się też zmarnować, jeśli nie będzie odpowiednio przechowywane. To jest po prostu skandal – ocenia Taczek.
Do tej sprawy będziemy wracać na łamach naszej gazety i portalu.
Kamila Szałaj