Wśród czytelników TPR nie brakuje hodowców bydła mlecznego. Zapewne więc zainteresuje ich, jak przyszłość branży mleczarskiej oraz konieczne warunki zwiększania jej eksportu widzi przedstawiciel firmy mającej duży udział w rynku, czyli Grupy Polmlek.
Produkty wysokotechnologiczne gwarancją sukcesu
Łukasz Spisak, doradca zarządu Grupy Polmlek, podzielił się poglądami w tej kwestii w czasie panelu „Polskie sukcesy – branża rolno-spożywcza od wejścia Polski do UE”.
Podkreślił, że obecnie nie opłaca się już sprzedawać prostych, nisko przetworzonych produktów mleczarskich. Dlatego Grupa Polmlek działa zgodnie z hasłem „Przewaga dzięki technologii”.
– Stawiamy na wysokie technologie i szukanie nisz eksportowych dla opłacalnej produkcji mleczarskiej, dla produktów wysokotechnologicznych, gwarantujących wysokie marże – wyjaśnia ekspert.
Kwintesencją filozofii firmy, stosowaną w jej piętnastu zakładach, jest możliwość szybkiego i dynamicznego przestawienia produkcji.
– I tu upatruję dużej przewagi Polmleku – kontynuuje przedstawiciel firmy.
Łukasz Spisak przypomniał też, że Polmlek 8 lat temu zainwestował w wysokospecjalistyczną proszkownię. Dziś to już cały kompleks proszkowni.
– Dzięki temu jesteśmy obecnie największym w Europie eksporterem laktozy sproszkowanej i koncentratu białek serwatkowych. Sprzedajemy izolaty i koncentraty białka serwatkowego. I to jest właśnie przykład czerpania korzyści z przewagi dzięki technice.
Firma kontynuuje ekspansję zagraniczną.
– Przeważająca część mleka przetwarzanego w marokańskim zakładzie firmy to mleko polskie. Myślimy o realizacji podobnej strategii w Malezji. Rozważamy wybudowanie tam polskiej przetwórni.
Prawdopodobnie już w przyszłym roku firma uruchomi produkcję laktoferyny z myślą o eksporcie.
– Laktoferyna to superaktywne białko do celów farmaceutycznych i do celów związanych z produkcją suplementów diety. Na wyprodukowanie 1 kg potrzeba 100 tys. l mleka. Mówię o tym dlatego, że dziś szansą eksportu polskiego mleczarstwa jest właśnie taki high-tech – stwierdził Łukasz Spisak
Konsolidacja przyszłością branży mleczarskiej
Kto ma możliwości prowadzenia produkcji z myślą o eksporcie na tak wysokim poziomie? Z pewnością nie każdy.
– Polskie mleczarstwo spółdzielcze jeszcze długo nie będzie dysponować taką technologią – przekonuje ekspert z Polmleku.
Jednocześnie zauważa, że polska branża mleczarska jako całość mimo kryzysów i różnych dróg rozwoju ma na tle Europy ogromny potencjał i wciąż rośnie.
– W zakresie produkcji praktycznie dogoniliśmy już Niderlandy – podkreśla.
Jak wykorzystać ten potencjał?
– Dziś polska branża mleczarska stoi przed ogromnym wyzwaniem, którym jest konsolidacja – uważa Łukasz Spisak.
Ten proces trwa, jednak ekspert spodziewa się jego znaczącego przyspieszenia.
– Jeszcze kilka lat temu mieliśmy na rynku blisko trzysta podmiotów wytwarzających produkty mleczarskie, głównie spółdzielczych. Dziś mamy ponad sto trzydzieści. I to nie koniec. Czeka nas dalsza konsolidacja tej branży i ona będzie szybko przyspieszała.
Poprawa jakości kluczowa także dla producentów owoców miękkich
Dominika Kozarzewska, prezeska zarządu Grupy Producentów Owoców „Polskie Jagody”, członka Polish Berry Cooperative, zaznaczyła podczas tej eksperckiej debaty, że Polska odpowiada wartościowo za około 2,5% produkcji borówek na świecie.
– To nie my rozdajemy karty. Dlatego musimy uważnie patrzeć, w jakim kierunku ten rynek się rozwija.
Zdaniem ekspertki najlepsi koncentrują się na poprawianiu standardów jakościowych. Dlatego odpowiednią strategią dla Polski jest produkcja jagód bardzo wysokiej jakości. W tym celu niezbędna jest wymiana odmian na takie, które zagwarantują wyższy poziom.
– Co jeszcze? Bardzo szeroko rozumiane innowacje – dodaje Dominika Kozarzewska. – Skutkujące możliwościami eksportu produktów wyżej przetworzonych, pozwalających na uzyskanie wyższych zysków.
Kosolidacja i współprace niezbędne dla rozwoju producentów owoców i warzyw
Prowadzenie takich działań w pojedynkę nie jest proste, dlatego także w kontekście przyszłości branży jagodowej pojawiło się słowo „konsolidacja”.
– Powinna dotyczyć zarówno producentów owoców jagodowych, jak i wielu innych rynków owoców i warzyw. Tylko współpraca i wspólna realizacja projektów będą miały w przyszłości sens. I jedynie takie podejście pozwoli na wykorzystanie przewag konkurencyjnych, którymi dysponujemy obecnie, oraz budowanie nowych – podkreśla Dominika Kozarzewska.
Jacek Zarzecki: „Na rynkach zagranicznych nie konkurujemy ceną, a powtarzalnością i jakością”
– Jesteśmy uzależnieni od eksportu – stwierdza wprost Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Jak mówi, jest to jedyny sektor z branży dysponujący sektorową strategią rozwoju i mówiącą na zewnątrz, np. w Brukseli, jednym głosem. Dziś około 75% polskiej produkcji wołowiny trafia poza granice naszego kraju.
– Niebawem zaczniemy eksportować polską wołowinę na rynek, który jest Świętym Graalem światowej wołowiny, czyli do Chin – zapowiada Jacek Zarzecki. – Na rynkach zagranicznych nie konkurujemy ceną, a powtarzalnością i jakością. Za ten drugi element odpowiada wprowadzony w tym roku system jakości. W rywalizacji o klienta wykorzystujemy wysoki dobrostan zwierząt. Polska hodowla jest tu pionierem i pod tym względem także liderem. To nasza przewaga konkurencyjna.
Skoro Polska stoi produkcją żywności, to powinniśmy wpisać to jako priorytet całego kraju
Każda, nawet najlepsza branża wytwarzająca doskonałe produkty potrzebuje strategii i wsparcia na poziomie rządowym dających stabilizację. Na ten ważny element układanki zwrócił uwagę Łukasz Dominiak, reprezentujący Animex.
– Skoro przyjmujemy jako państwo założenie, że Polska stoi produkcją żywności, to wpiszmy to wysoko w naszych priorytetach i konsekwentnie realizujmy – apeluje Łukasz Dominiak. – Nie tylko w obszarze Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz podległych mu instytucji, ale całego rządu i struktur państwowych. Po to, żeby wybrane sektory branży żywnościowej były wspierane konsekwentnie i żeby uniknąć sytuacji, w której wspiera nas ministerstwo rolnictwa, a jednocześnie Ministerstwo Środowiska wbija nam nóż w plecy.
Kobiety w rolnictwie na pierwszym planie
Uczestniczki panelu „Kobiety w rolnictwie” rozmawiały m.in. o tym, jaka jest rola kobiet w polskiej branży rolniczej i co jest potrzebne, żeby mogłaby być ona większa. Chociażby taka jak we Francji. A tam, jak informuje Bożena Bochenek, attaché ambasady tego kraju w Polsce i reprezentantka Inicjatywy Agro Women, pozycja kobiet jest bardzo silna.
– We francuskim rolnictwie ich rola jest uznana, mają tam ważny głos – mówi Bożena Bochenek.
Wyjaśnia, że paniom zapewniła to, nie tylko zresztą w rolnictwie, ustawa z 2014 roku o równości między kobietami a mężczyznami. Efektem jest m.in. znaczny udział kobiet wybieranych do francuskich izb rolniczych.
Francuzki mają więc realny wpływ na politykę rolną swojego państwa, bo organizacja, w której działalności licznie uczestniczą, nie jest fasadowa. Izby rolnicze we Francji dzięki silnym podstawom prawnym w znacznym stopniu kreują politykę rolną. Wybory do izb rolniczych cieszą się tam bardzo dużą frekwencją. Dzięki temu izby mają silny mandat, z którym liczą się zarówno władza państwowa i lokalna, jak i prywatni przedsiębiorcy oraz korporacje.
O dużej frekwencji w wyborach do izb w Polsce możemy tylko pomarzyć. Podobnie jak o licznym udziale w nich kobiet. Także ich ciężka praca w rolnictwie, szczególnie w mniejszych gospodarstwach, wciąż jeszcze zbyt często odbywa się na drugim planie i nie jest doceniana, a bywa, że nie jest zauważana.
Na szczęście zmiany następują. Także dzięki determinacji, konsekwencji i wsparciu partnerów kobiety coraz częściej wybijają się na pierwszy plan – czy to w rodzinnych gospodarstwach, czy szeroko rozumianej branży rolniczej. Tak jak Ewa Kaniowicz, prezeska zarządu BIO-GEN.
– Gdy wyrzucali mnie drzwiami, wchodziłam oknem – wspomina swoje początki w BIO-GEN prezeska Kaniowicz. – Miałam świadomość, że wszystko jest w moich rękach – mówi prelegentka, która zaczęła jako stażystka, pięła się po szczeblach kariery w firmie, zostając kierowniczką laboratorium, a potem produkcji. Pięć lat temu otrzymała propozycję objęcia stanowiska prezesa.
– Byłam w piątym miesiącu ciąży, więc miałam zupełnie inne plany – opowiada.
Wsparcie męża i podział domowych obowiązków wynikających z wychowywania córki pozwolił na podjęcie wyzwania.
Krzysztof Janisławski