Jakie są ceny cieląt w Polsce?
Rolnicy alarmują, że ceny cieląt na rynku krajowym rosną w szybkim tempie.
– Dotychczas sprowadzałem cielęta z Czech, ale w związku z wystąpieniem pryszczycy i choroby niebieskiego języka, nie mogę ich przywieźć. Szukam ofert na rynku krajowym, ale czy to normalne, żeby kupować cielęta o wadze ok. 70 kg za 1 900 zł, a o wadze ok. 100 kg za 2 600 – 2 800 zł? – zapytał jeden z hodowców pochodzący z Kujaw.
Jak podaje portal topagrar.pl, podobne rozterki miała rolniczka z woj. łódzkiego, gdzie ceny cieląt są nieco wyższe, bo za 60-70 kg cielaka rasy simmental należy zapłacić do 2 800 zł, a za 100 kg aż 3 800 zł.
Zobacz też: Rekompensaty i regionalizacja na już. Rolnicy przygotowują się na pryszczycę
Ile kosztują cielęta za granicą?
W obliczu wprowadzenia zakazu importu cieląt ze Słowacji, polskim rolnikom nie pozostało zbyt wiele rynków alternatywnych. Obecnie posiłkują się oni rynkami litewskim i łotewskim. Nie da się jednak ukryć, że cielęta sprowadzane z tego kierunku są droższe, a w obecnej sytuacji epizootycznej ich ceny wzrastają dodatkowo.
Zdaniem rolnika z Wielkopolski zajmującego się hodowlą i transportem zwierząt, to tylko kwestia czasu, kiedy również polskie firmy transportowe odczują wprowadzone zakazy.
– Jeśli w Polsce dojdzie do wybuchu pryszczycy, to ucierpią na tym również polskie firmy transportowe. Już wiadomo, że te przedsiębiorstwa, które sprowadzają bydło ze Słowacji i dokonały zamówień, mają problem, żeby je odebrać prawdopodobnie płatności będą anulowane. Aktualnie na rynku obserwujemy znaczny wzrost cen cieląt, który jest efektem wprowadzenia zakazu importu ze Słowacji. Rolnikom pozostały rynki litewski i łotewski, ale ceny cieląt importowanych z tych państw, biją obecnie rekordy – mówi rolnik z Wielkopolski, dodając, że w obecnej sytuacji bardzo ważne jest to, by hodowcy nie kupowali bydła niewiadomego pochodzenia tylko z uwagi na niższą cenę.
Jak czytamy w sondzie cenowej topagrar.pl, koszt zakupu odsadka z Litwy o średniej masie ciała wynoszącej 270-300 kg to aż 6 400 zł! Natomiast za cielę rasy simmental w wadze ok. 150 kg rolnicy muszą zapłacić nawet 4 600 zł. Hodowcy nieco taniej mogą kupić cielęta z Włoch, ale te ras mlecznych, których średnia masa to ok. 55-80 kg, a cena ok. 3 000 zł.
Na rynku cieląt jest problem z dostępnością odsadków
Aktualnie w Polsce obowiązuje zakaz importu zwierząt ze Słowacji, Węgier i części Austrii. Jak mówi dyrektor Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego Janusz Piotrowski, na rynku cieląt pojawił się problem z dostępnością odsadków, zwłaszcza tych czystorasowych mięsnych i ich mieszańców. W obliczu pogarszającej się sytuacji epizootycznej w Europie i prognozowanego dalszego wzrostu cen bydła kierowanego do uboju w najbliższym czasie będziemy obserwować pogłębiający się deficyt materiału opasowego na rynku krajowym.
– Od pewnego czasu zgłaszają się do nas producenci bydła, czyli rolnicy nie mający stad po oceną wartości użytkowej, którzy dopytują o możliwość zakupu odsadków od naszych hodowców. W ostatnich dniach sam prosiłem pracowników terenowych o przekazanie informacji dotyczącej możliwości zakupu odsadków w naszych stadach i okazuje się, że jest z tym duży problem. Mówiąc lakonicznie, wszystko rozchodzi się na pniu. Problem z dostępnością ofert sprzedażowych odsadków wynika przede wszystkim z obecnej sytuacji epizootycznej. W chwili praktycznego zablokowania importu do Polski bydła z dużej części krajów europejskich, ze względu na pryszczycę i chorobę niebieskiego języka, część polskich hodowców pozostawia materiał w gospodarstwach na własny użytek. Ponadto brak możliwości importu materiału hodowlanego np. z Francji wymusza pozostawienie większej ilości własnego materiału na remont stada. Teraz jeśli coś jest sprzedawane, to wśród współpracujących ze sobą gospodarstw – przyznaje Piotrowski.
Co będzie, jeśli w Polsce zacznie brakować cieląt do opasu?
Jak przyznaje dyrektor PZHBiPM, na polskim rynku już brakuje cieląt, dlatego podwyżki cen są i będą nieuniknione.
– Jeżeli import cieląt zza granicy nie będzie możliwy, to na rynku będziemy obserwować podwyżkę ich cen. W Polsce zawsze posiłkowaliśmy się importem materiału opasowego, ponieważ w kraju mamy go zbyt mało. Ceny już rosną. Ze względu na to, że cieląt brakuje, w najbliższym czasie cena skupu będzie musiała być wyższa, żeby zachęcić hodowców do wcześniejszej sprzedaży zwierząt do uboju przy niższej masie ciała. W efekcie tego ceny materiału opasowego (odsadków) w kraju wzrosną jeszcze bardziej. Pomimo tak trudnej sytuacji warto jednak zaznaczyć, że bezpieczeństwo hodowli w kraju jest najważniejsze. Jak mówią służby weterynaryjne, mamy zbyt dużo do stracenia – komentuje Piotrowski.
Zdaniem Piotrowskiego, problemy z dostępnością cieląt, mogą odbić się również na polskim eksporcie wołowiny.
– Może się również skończyć tym, że w wyniku obecnej sytuacji ucierpi krajowy eksport mięsa. W przypadku gdy w Polsce zabraknie bydła do uboju, to możemy też stracić część rynków eksportowych, ze względu na brak równowagi pomiędzy popytem i podażą.Taką sytuację mogą wykorzystać inni dostawcy na rynku wołowiny, także ci spoza UE – prognozuje Piotrowski.
Pryszczyca w Polsce to najgorszy scenariusz
Na ten moment Polska jest państwem wolnym od wirusa pryszczycy, ale sytuacja na Słowacji i Węgrzech jest bardzo poważna. Jak przyznaje Piotrowski, wystąpienie tej choroby w polskiej hodowli, to najgorszy z możliwych scenariuszy.
– Najgorszym scenariuszem byłoby pojawienie się pryszczycy w Polsce. Wydaje się, że na Słowacji i Węgrzech rozprzestrzenienie wirusa jest nieuniknione. Warto jednak zauważyć, że ta choroba może się do nas zbliżać. Aktualnie wirus szaleje na granicy między Słowacją a Węgrami, ale nie należy zapominać, że roznosi się przez wiatr. Widzieliśmy zagrożenie ze strony zachodniej, a być może jakieś zwierzęta przyjechały z południa. Miejmy nadzieję, że nic nie zawlekliśmy do Polski – podsumowuje Piotrowski.
Które państwa wprowadziły zakaz importu zwierząt żywych z Węgier i Słowacji?
Jak informują węgierskie służby weterynaryjne, stosunek państw bezpośrednio narażonych na przeniesienie pryszczycy do importu zwierząt żywych jest różny.
Czechy i Polska wprowadziły do odwołania bezwzględny zakaz importu żywych zwierząt z Węgier i Słowacji.
Rumunia zabrania przemieszczania ciężarówek z Węgier, jeśli te przewożą żywe zwierzęta parzystokopytne, dopuszcza jednak tranzyt bez rozładunku i zatrzymywania ciężarówek po wcześniejszej dezynfekcji na granicy Węgier i Rumunii. Podobne ograniczenie wprowadziła Słowenia.
Tymczasowe ograniczenie importu żywych zwierząt z Węgier i Słowacji obowiązuje również w Austrii.
Wszystko wskazuje na to, że problem z importem zwierząt do Polski i dostępnością cieląt będzie narastał. Na razie wzrosły ceny, jednak rolnicy spodziewają się, że jeżeli pryszczyca nie zostanie opanowana, to z czasem, nie będzie skąd kupić bydła.
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz
Źródło cen: topagrar.pl, https://portal.nebih.gov.hu