Robot do zadawania TMR-u już na siebie zarobił
Hodowca zdecydował się na robota firmy Pellon.
– Mogę śmiało powiedzieć, że robot już się spłacił, a samo urządzenie doskonale się sprawdza. W mojej ocenie, największym jego atutem jest, że przez około 6 miesięcy w roku załadunek pasz do urządzenia zamiast codziennie można przeprowadzać co drugi dzień. Jest to możliwe od jesieni do wczesnej wiosny, kiedy temperatury są niższe i pasza się nie zagrzewa. Ustawiam tę czynność tak, by nie robić jej w niedziele i święta. Robot działa praktycznie bezawaryjnie i nie wymieniłbym go na żadną inną maszynę – mówi Albert Borkowski.
Wygoda i wyższa wydajność mleczna krów
Hodowca podkreśla, że robot do zadawania pasz pomógł mu w zwiększeniu wydajności mlecznej stada, która wynosi obecnie ponad 12 tys. kg mleka.
– Wcześniej rozwoziliśmy pasze taczką 4 razy dziennie i praktycznie niemożliwym było uzyskanie tego co dziś robi robot, czyli rozdaje paszę objętościową i treściwą 12 razy na dobę. Zaletą tego urządzenia jest także to, że wydaje małe porcje pasz i w związku z tym nie ma potrzeby ich podgarniania. Wcześniej używałem wozu paszowego zaczepianego do ciągnika i przynajmniej dwa razy dziennie trzeba było podgarnąć miks na stole paszowym. Przy robocie nie ma też potrzeby codziennego czyszczenia korytarza paszowego z resztek, jak miało to miejsce przy stosowaniu paszowozu. Obecnie wystarczy wyczyścić stół paszowy 2–3 razy w tygodniu. Taki system do zadawania wszystkich pasz jest ekonomiczny. Gdybym chciał osiągnąć ten sam efekt za pomocą wozu paszowego z ciągnikiem i robotem do zadawania tylko mieszanek treściwych, byłoby to znacznie droższe – mówi Albert Borkowski.
Dawki pasz objętościowych i mieszanek treściwych ustalane są na podstawie wydajności danej sztuki. Raz w miesiącu, po otrzymaniu wyników z oceny użytkowości mlecznej krów, hodowca koryguje dawki dla każdej sztuki.
– Mieszalnik pasz treściwych połączony jest z czterema zasobnikami, a w każdym znajduje się inny rodzaj paszy. Aktualnie korzystam z dwóch ich rodzajów. Niedawno zainwestowaliśmy również w silos na mieszankę treściwą (sporządzaną w mobilnej mieszalni), z którego pobierana jest przez robota – mówi Albert Borkowski.
Stacjonarny mieszalnik pasz objętościowych zasypywany jest za pomocą ładowarki i trafia do niego: sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, słoma, młóto browarniane, śruta sojowa, rzepakowa, zbożowa oraz witaminy i drożdże. Śruta sojowa i rzepakowa z silosu transportowane są podajnikami ślimakowymi.
Młodzież w gospodarstwie państwa Borkowskich utrzymywana jest w systemie wolnostanowiskowym w wiatach.
– Uważam, że dobrym rozwiązaniem do utrzymywania młodzieży są wiaty o lekkiej konstrukcji. Mam dwie takie konstrukcje, z których jedna to hala łukowa. Dodatkowo jałówki mają możliwość korzystania z wybiegu – mówi hodowca.
Aparaty udojowe na szynie – kolejne rozwiązanie marki Pellon
Do 2016 roku krowy w gospodarstwie państwa Borkowskich utrzymywane były w oborze z lat 80., w której mieściły się 33 stanowiska. W 2016 roku gospodarze rozbudowali obiekt o dodatkowe 42 stanowiska, które wyposażyli w dojarkę przewodową na 10 aparatów udojowych i hydrauliczne zgarniacze obornika. Hodowcy postanowili dodatkowo ułatwić sobie pracę przy doju poprzez zamontowanie nośników aparatów udojowych marki Pellon.
– Nośniki są dla nas dużym ułatwieniem, gdyż aparaty lekko przesuwają się na szynie i nie musimy ich już dźwigać. Uważam, że jest to rozwiązanie godne polecenia, gdyż jest praktycznie bezawaryjne, a używane jest dwa razy dziennie na odcinku 60 m – mówi Albert Borkowski.
Inseminacja jałówek jest sporym wyzwaniem, dlatego lepiej sprawdza się harem
Krowy w gospodarstwie państwa Borkowskich są inseminowane, jałówki zaś najczęściej kryte haremowo.
– Inseminacja jałówek jest dużym wyzwaniem organizacyjnym i dlatego zdecydowałem się na jej usprawnienie. Razem z jałówkami utrzymywany jest buhaj (z dokumentacją hodowlaną), a jego skuteczność jest wysoka. Z kolei, gdy mam więcej czasu, to przeprowadzana jest inseminacja grupy jałówek. Wówczas najczęściej stosowane jest nasienie seksowane – mówi pan Albert, który wciąż stara się maksymalnie usprawnić sobie prace w gospodarstwie.
Kolejnym elementem tego procesu będzie zakup taksówki mlecznej dla cieląt, która jest obecnie testowana i – jak zapewnia gospodarz – już w cielętniku pozostanie.
Józef Nuckowski