Via Carpatia zmieniła życie rolnika
Sebastian Wróbel, rolnik ze wsi Obroki w powiecie kraśnickim na Lubelszczyźnie, od ponad 20 lat prowadzi gospodarstwo. Przejął ojcowiznę, żyje i pracuje wraz z rodziną. W drugim domu, po sąsiedzku, mieszka jego siostra z mężem. Ich życie radykalnie zmieniło się wraz z budową w sąsiedztwie odcinka trasy ekspresowej Via Carpatia.
– Dowiedzieliśmy się w 2015 roku, że ma tędy przebiegać eska. Można było poprowadzić drogę innym śladem, bez niszczenia ludziom życia. Niestety, nikt nie chciał nas słuchać – mówi Sebastian Wróbel.
Efekt? Trauma po wyburzeniach i wywłaszczeniach gruntu oraz hałas dobiegający z drogi.
Nowy budynek gospodarczy poszedł pod rozbiórkę
– Wyburzyli mi nowy budynek gospodarczy o powierzchni 200 m2. Stawiam go od nowa – mówi pan Sebastian. – Zboże, które tam przechowywałem, musiałem sprzedać z dnia na dzień po najniższej cenie, bo na gwałt potrzebowali go wyburzać. Nikt nie chciał słyszeć o zrekompensowaniu straty na tej sprzedaży. A wystarczyło odrobinę przesunąć drogę serwisową – było na to miejsce i nie trzeba by wyburzać budynku…
Rolnik mówi z żalem o poszatkowanej ojcowiźnie
– Przy przeprowadzaniu wywłaszczeń kompletnie nie liczyli się z potrzebami rolnika. Jedno z pól pocięli tak, że ma teraz nieforemny kształt, trudno je obrobić. Ledwie opuszczę pług, już muszę podnosić i zawracać. Z szeroką belką opryskiwacza jeszcze gorzej. Na dodatek stanowisko ma teraz zaledwie 7 arów, więc nie mogę otrzymać dopłaty do tego gruntu. Kolejna działka ma 9 arów – też nie mogę dostać dopłaty. To już trzeba było zabrać wszystko w tym miejscu, zapłacić za grunt, a nie zostawiać takie „ogryzki”.
Z kolei część gruntów pana Sebastiana po zakończeniu budowy znalazła się po drugiej stronie ekspresówki.
– To wszystko to jak zderzenie z pociągiem – człowiek czuje się zupełnie bezsilny, nie ma szans z urzędnikami bez serca.
Hałas zaczął dokuczać rolnikom
Gdy wreszcie budowa drogi się skończyła, zaczęły się kolejne problemy, związane z hałasem. Przed domami drogowcy ustawili ekrany akustyczne, ale mimo to hałas z drogi dociera na posesje.
– Ekrany są po prostu za niskie – ocenia Sebastian Wróbel. – W nocy nie można otworzyć okna, bo nie da się spać. Ciężarówki pędzą całą dobę. Nękamy, wraz z siostrą i szwagrem, Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Chcemy podwyższenia ekranów. Już dwa razy były przeprowadzane pomiary hałasu, ale na razie nic się nie zmieniło.
Rolnik mówi, że szczególnie głośno jest, gdy wiatr wieje z zachodu, czyli od strony drogi. A ten kierunek wiatru jest dominujący.
Małgorzata Trepiak, siostra pana Sebastiana, mieszka po sąsiedzku.
– Ta droga okala nasze domy łukiem, hałas dochodzi spoza ekranów, które są zbyt krótkie. Może gdyby droga biegła równolegle do domów, hałas nie byłby tak dokuczliwy. Niektóre dni są cichsze, niektóre okropne. To zależy od kierunku ruchu powietrza.
Pani Małgorzata mówi, że zastanawiają się z mężem, czy jest sens wykańczać taras.
– Gdy mieliśmy gości, szybko uciekli z ogrodu do domu. Na zewnątrz nie dało się wytrzymać…
Mieszkanka wsi informuje, że w lutym br. badania natężenia hałasu prowadziła przy domach jej i brata Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, a latem Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska z Lublina. Rolnicy nie dostali żadnej oficjalnej informacji na temat wyników.
Hałas w normie – uważa GDDKiA
Łukasz Minkiewicz, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA, w odpowiedzi na moje pytania napisał, że tzw. analiza porealizacyjna obejmująca badanie poziomu hałasu na odcinku S19 Niedrzwica Duża – Kraśnik została zakończona w drugim kwartale 2024 r.
Jeśli chodzi o pomiary na posesjach Obroki (…), wyniki nie wykazały przekroczeń dopuszczalnych poziomów hałasu zarówno w dzień, jak i w nocy. W związku z tym, zgodnie z przepisami, nie zachodzą okoliczności, w których Marszałek Województwa mógłby nałożyć na GDDKiA obowiązek dobudowy czy rozbudowy ekranów akustycznych” – podaje rzecznik.
Tłumaczy też, że GDDKiA nie przesyła analiz wszystkim właścicielom nieruchomości, którzy mieszkają w obrębie drogi ekspresowej. Ale chętnie udzielają informacji. Taką informację można uzyskać np. telefonicznie lub pisemnie. Jedna z mieszkanek, przy której nieruchomości był zlokalizowany wymieniony punkt, dzwoniła do GDDKiA i została poinformowana o braku przekroczeń.
Jednocześnie rzecznik informuje, że mieszkańcy mają prawo złożyć do Urzędu Marszałkowskiego wniosek dotyczący zbyt dużego hałasu. Marszałek może w takim przypadku nakazać wykonanie przeglądu ekologicznego.
„Jeżeli w wyniku przeprowadzonego przeglądu okaże się, że standardy jakości środowiska nie są dotrzymane (np. normy hałasu są przekroczone), organ może wydać decyzję zobowiązującą inwestora do działań naprawczych (np. budowa lub podwyższenie ekranów akustycznych)” – pisze Łukasz Minkiewicz.
Czekamy na odpowiedź z WIOŚ
Z kolei WIOŚ do momentu przekazania tego wydania TPR do druku nie odpowiedziała na pytania dotyczące badań hałasu w Obrokach. Badania akustyczne, takie jak te w Obrokach, są prowadzone przez pewien czas, a ich wyniki są uśredniane. Ma na nie wpływ szereg czynników, np. kierunek wiatru, ciśnienie i wilgotność powietrza. Pani Małgorzata obawia się, że badania hałasu wykonywane przez GDDKiA mogły się odbywać wówczas, gdy wiał wiatr ze wschodu, czyli kierunku przeciwnego niż ekspresówka.
– Najpierw mocno pokiereszowała nas budowa, po niej przyszedł hałas, który według urzędników jest w normie… Tymczasem gdy wiatr wieje z zachodu, od drogi, wtedy jest tu nie do wytrzymania – mówi mieszkanka Obroków. – Staramy się nie załamywać, nie poddawać i zawalczyć o siebie – dodaje. – Wystąpimy o wykonanie przeglądu ekologicznego.
Krzysztof Janisławski
fot. K. Janisławski