Za komuny to było lepiej
Wielu rolników mówi, że lepiej było chyba pod zaborem austriackim albo za komuny. Wtedy było wiadomo, kto jest właścicielem danego kawałka ziemi. Obecnie, niestety, nie można tego potwierdzić ani w Starostwie Powiatowym w Żywcu, ani nawet w Śląskim Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego. Teraz za błędy i bałagan, który spowodowali inni, jak zwykle będą musieli zapłacić i już płacą rolnicy. Urzędnicy uważają, że wszystko jest w porządku, i powołują się na przepisy. Mamy więc sytuację, w której jeden rolnik traci ziemię wartą sto czy więcej tysięcy złotych, a inny ją zyskuje tylko dzięki urzędniczej „pracy”, zaś urząd nie potrafi tego wyjaśnić.
Uśmiech przez łzy
Agata Noga-Kubica z gminy Radziechowy-Wieprz uśmiecha się przez łzy.
– Próbuję to wszystko rozwikłać jak kryminalną zagadkę, ale bez skutku. Nikt nie potrafi sensownie wyjaśnić, co się dzieje w podziałach geodezyjno-kartograficznych – mówi. – Wielu rolników czy po prostu mieszkańców nawet nie wie, że straciło kilka, a może nawet kilkanaście arów gruntu. Rolnik, który je zyskał, też często o tym nie wie. W jednym miejscu przed zmianami w podziałach geodezyjnych miałam 16,51 arów działki, a teraz mam 10,90. I tak jest w nowych dokumentach. Księgi wieczyste nic już tutaj nie znaczą. Proszę sobie wyobrazić, że znalazłam takie przypadki, że działka na papierze jest, a na mapie jej nie ma!
Był dom w całości, teraz rolnikowi została 1/3
Jan Sygut z Juszczyny znalazł się chyba w jeszcze bardziej skomplikowanej sytuacji. Stracił kilka arów ziemi i – o zgrozo! dwie trzecie domu. Zgodnie z nowymi dokumentami podziału geodezyjnego została mu bowiem jedna trzecia część domu i część działki, na której stoi właśnie budynek mieszkalny.
– Zgodnie z nowymi pomiarami mam tylko jedną trzecią domu. Od dwóch lat w nocy męczą mnie koszmary. Nie wiem, co mam zrobić, więc wziąłem adwokata i kieruję sprawę do sądu. Może tam uda się to wyjaśnić – opowiada mężczyzna. – To, co należało przez lata do mnie, a wcześniej do rodziców, teraz dostali inni ludzie. A ja mam na to wszystkie dokumenty: akt własności, księgę wieczystą, mapki, zgody na budowę czy odbiory.
Jakby tego było mało, od dwóch lat pan Jan nie jest już właścicielem drogi dojazdowej do domu. Wszystko zostało zapisane w nowych podziałach geodezyjnych. Być może dla niego rozwiązaniem będzie zastosowanie procedury zasiedzenia, gdyż mieszka tam już ponad 40 lat. W podobnej sytuacji jest także inny poszkodowany rolnik, Tadeusz Noga, który stracił kilka arów ziemi obok swojego domu – wraz ze stodołą.
– To jest gehenna. Ja tutaj nie jestem już właścicielem, ale ktoś inny. Gospodarowali tu i mój dziadek, i ojciec. A teraz ktoś sobie wprowadził jakieś nowe podziały. Podobnie jest w przypadku wielu innych osób – mówi pan Tadeusz.
Mapy katastralne jeszcze z czasów zaboru austriackiego na tych obszarach były doskonałym materiałem mogącym służyć do tworzenia nowych map i ewidencji gruntów i budynków. Wydaje się jednak, że to już dokumenty historyczne, tym bardziej że w 2022 roku przeprowadzono w tym rejonie tzw. prace modernizacyjne i wszystko umieszczono na nowych mapach. Jednak ta sytuacja ma też swoją wieloletnią historię, bo jak mówią rolnicy, w tym regionie od 1955 roku nikt nie prowadził prac mierniczych. W 1975 akty własności ziemi w wielu przypadkach zostały uchylone lub uznane za władanie. Rolnicy uważają, że powinny wówczas znaleźć się w księgach wieczystych. Zaś całe zamieszanie pogłębiło się, gdy w 2022 roku użyto tych danych do tzw. prac modernizacyjnych.
Geodeci-widmo
– Nie wiem, jak to zrobiono, ale nigdzie na polach nie widziano geodetów, a powinni to zrobić w obecności rolników, właścicieli gruntów. To przecież zwykła procedura. Wymaga tego nie tylko prawo, ale i przyzwoitość – dodaje pani Agata.
Jeszcze gorsze wydaje się to, że słowa rolników znajdują potwierdzenie w dokumentach. W piśmie Starostwa Powiatowego w Żywcu do Agaty Noga-Kubicy napisano w sprawie jej działek m.in.: „(…) Oznaczenie parcel katastralnych obowiązywało w katastrze austriackim do czasu założenia ewidencji gruntów i budynków. Obecnie ewidencja gruntów i budynków prowadzona jest dla działek ewidencyjnych. (…) Wskazane w piśmie księgi wieczyste zostały założone w dniu 2 kwietnia 1957 r. (…) obecnie obowiązująca ustawa o księgach wieczystych weszła w życie 1 stycznia 1983 r., a więc już po założeniu ksiąg wieczystych objętych wnioskiem. (…) W związku z powyższym, aby organ odpowiedzialny (…) mógł wystąpić z wnioskiem do sądu w celu sprostowania wpisu w księgach wieczystych, musi dołączyć do niego wykaz zmian gruntowych. (…) Organ Ewidencyjny nie dysponuje (…) wykazami wskazującymi, jakie parcele katastralne odpowiadają dzisiejszym działkom ewidencyjnym. (…) W związku z powyższym, informuję, że Starosta Żywiecki nie ma możliwości aktualizacji (…) ksiąg wieczystych”.
W innym piśmie starosty postanawia się: „(…) odmówić wydania zaświadczenia dotyczącego zmiany oznaczeń numerycznych nieruchomości objętych księgami wieczystymi (…) oraz wykazów zmian gruntowych sporządzonych przez organ ewidencyjny (…)”, bo „(…) Wiele parcel połączyło się, podzieliło lub całkowicie zmieniło swoją konfigurację. Zmiany te nie były nigdzie odnotowywane, a przy założeniu ewidencji gruntów i budynków nie były sporządzane wykazy zmian informujące w sposób jednoznaczny, jakie zmiany następowały”.
Także Śląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego informuje panią Agatę, że: „(…) na terenie obrębu Juszczyna prowadzone były prace geodezyjne w ramach modernizacji ewidencji gruntów i budynków. (…) podczas przeprowadzonej modernizacji nie dokonano żadnych nowych pomiarów ani nowych ustaleń przebiegu konturów gleboznawczej klasyfikacji gruntów na Pani działkach”, co swoim podpisem zatwierdził Piotr Grawon, kierownik oddziału do geodezji i katastru ŚWINGiK.
Artur Kowalczyk
fot. A. Kowalczyk