Młodzi rolnicy sprzed 20 lat są już zmęczeni
Kiedy miał ruszyć pierwszy wielki nabór wniosków na modernizację gospodarstw, kolejki pod oddziałami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa stały przez tydzień – i to w listopadzie (w 2007 r.). Dziś ci, którzy w dniu wejścia do Unii mieli około 40 lat, czyli wówczas byli młodymi rolnikami, dobiegają sześćdziesiątki. Zmodernizowali i często powiększyli gospodarstwa. Można powiedzieć, że oni swoje w życiu już zrobili. Dziś myślą o przejściu na emeryturę i przekazaniu dorobku następcy. Ci młodzi 20 lat temu rolnicy dziś są zmęczeni.
Na papierze mamy najmłodszych rolników w Unii. Ale to zasługa systemu emerytalnego. 20 lat temu przepisywano gospodarki na młodych w zamian za renty strukturalne. Później ziemię trzeba było przekazać, aby dostać emeryturę z KRUS. Dziś nie ma już tego obowiązku, trącącego pańszczyzną (chłop przypisany do ziemi), zniosła go poprzednia władza. Jest za to problem emerytur rolniczych.
Z rolniczej emerytury czy renty trudno dziś wyżyć
Do redakcji TPR zadzwonił Czytelnik z województwa kujawsko-pomorskiego. Czeka na wymianę dwóch stawów kolanowych i biodra. Żona choruje, jest po pięciu operacjach i otrzymuje 1800 zł renty. Z tego 400 zł przeznacza na lekarstwa i 300 zł na rehabilitację. Zostaje 1100 zł miesięcznie. Co będzie, kiedy i on przejdzie na emeryturę lub dostanie rentę? Chciałby przekazać gospodarstwo następcy, ale musi ciągnąć tak długo, jak da radę, bo za nieco ponad 2000 zł na rękę, które im zostaną po odliczeniu kosztów leczenia, wyżyć będzie trudno. I nie chodzi o żadne luksusy, bo przy dzisiejszych kosztach utrzymania, także na wsi, może nie wystarczyć na prąd, węgiel i najtańszą wędlinę do chleba.
Ktoś powie, że przecież może im pomóc następca. Ale kto wie, jak potoczą się jego losy? A ilu jest rolników, którzy następcy nie mają? No dobrze, niech wydzierżawi ziemię i będzie miał z tego dochód. Ale w ilu regionach do dziś ziemię wydzierżawia się za przysłowiową czapkę zboża, biorąc jedynie dopłaty bezpośrednie? A dziś ich realna wartość znacznie spadła. Ile jest warte 1000 zł teraz, a ile było warte 20 lat temu? Prócz tego, większość gospodarstw towarowych ma dziś mniej więcej taką strukturę: uprawia 50 ha, z tego 20 ha własnych i 30 ha dzierżaw. Przecież emeryt nie poddzierżawi cudzej ziemi.
Trzeba szybko stworzyć system, który zapewni godne warunki życia starszym rolnikom
Co będzie z tymi ludźmi? Mają umierać w ciągnikach, podczas doju albo w chlewniach pracując do upadłego? Jeżeli chcemy, aby młodzi rzeczywiście przejmowali gospodarstwa, to musimy stworzyć mechanizmy, które to ułatwią poprzez zapewnienie godnych warunków życia na starość gospodarzom przekazującym ziemię. W przeciwnym wypadku wieś będzie się wyludniać, a koncentracja ziemi niekoniecznie pójdzie w pożądanym kierunku.
Pamiętajmy, że im większe gospodarstwa, tym mniej chętnie trudnią się produkcją zwierzęcą. A według wszystkich znaków na niebie i ziemi, gospodarstwa wielokierunkowe, które oprócz przychodów z uprawy będą miały do dyspozycji wpływy z produkcji mleka czy tuczników, a także obornik lub gnojowicę jako tani nawóz, a następnie także substrat dla biogazowni, mogą okazać się zdolne do przetrwania w przyszłości. O ile w produkcji wieprzowiny nastąpiła już znaczna koncentracja, to w mleku do dziś średni dostawcy przeważają. To im właśnie grozi likwidacja.
Jaka będzie sytuacja na rynku mleka we wrześniu?
Likwidacja stad będzie postępować także, jeśli nie zmieni się sytuacja na rynku mleka. Dziś trzyma się on w zasadzie na tłuszczu. A zawdzięczamy to wakacjom. Ciepłe lato i tłumy turystów, nie tylko w Polsce, sprzyjają konsumpcji lodów, a do ich produkcji potrzebna jest śmietana. Przed nami szczyt tej konsumpcji w sierpniu. Jednak zaraz po sierpniu przyjdzie wrzesień, rozpocznie się jesień i na północnej półkuli będziemy jeść mniej lodów. Co wówczas będzie ciągnęło rynek mleka?
Kto rządzi globalnym rynkiem żywności i wpływa na ceny rolnicze?
I tu znów wracamy do powtarzanej do znudzenia tezy. Można w tym miejscu zacytować Cyrille’a Filotta, globalnego stratega ds. żywności konsumenckiej, strategii i logistyki w holenderskim Rabobanku, który specjalizuje się w obsłudze przemysłu żywnościowego. Filott wprost stwierdził, że to „sprzedawcy detaliczni rządzą światowym rynkiem żywności”. I tak w rzeczywistości jest. Bo przecież mityczne fundusze inwestycyjne inwestują w surowce. A karty na europejskim rynku żywności rozdają sieci handlowe takie jak Lidl, Carrefour, Auchan, Aldi, Netto czy w Polsce również Biedronka i Dino. To oni w skali Europy lub kraju decydują o tym, ile będzie kosztowała kostka masła, a ile kubek jogurtu, i co najważniejsze: ile na tych produktach zarobią ich dostawcy. I to również powinni wziąć sobie do serca rządzący.
Paweł Kuroczycki,
redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego:
fot. Canva