Czy rolnicy z Mazowsza planują magazynować zboże czy sprzedać od razu po żniwach?
Jak członkowie Mazowieckiej Izby Rolniczej oceniają aktualną sytuację w rolnictwie oraz swoim gospodarstwie? Jak wygląda sytuacja na polach i w jakim stopniu znikome ilości opadów, w maju i czerwcu, wpłyną na obniżenie plonów w tegorocznych żniwach? Wreszcie, co robić – magazynować zboże czy sprzedać od razu po żniwach?
Magazynować zboże czy nie? „Jeżeli po żniwach cena zbóż byłaby przyzwoita, to bym sprzedał”
Andrzej Tomaszewski ze wsi Turowo (pow. przasnyski) gospodaruje na 40 ha własnych oraz 20 ha dzierżawy. Uprawia kukurydzę, pszenicę i użytki zielone. W jego opinii, w najgorszej sytuacji są rolnicy, którzy nawozy kupili wcześniej po ekstremalnie wysokich cenach, a ze sprzedażą zbóż czekali.
– My też sprzedajemy nadwyżki pszenicy i kukurydzy. Część pszenicy sprzedałem jeszcze w miarę w dobrej cenie, a resztę już po 1 tys. zł za tonę. Nadal ceny na zboże są bardzo niskie, a zbliżają się kolejne żniwa i każdy zadaje sobie pytanie – magazynować zboże czy nie. Wydaje mi się, że większość rolników zdecyduje się przechować zboża, chociaż w poprzednim roku była to zła decyzja, najwięcej skorzystali ci co sprzedali po żniwach, ale wtedy ceny były bardzo atrakcyjne. Sam się zastanawiam co zrobić, jeżeliby po żniwach była przyzwoita cena, to bym sprzedał, ale nie spodziewam się tego – musi rolnik spod Przasnysza.
Rolnik spod Pułtuska najwięcej stracił na rzepaku i sprzedał go jedynie dla dopłat do zbóż i rzepaku
Paweł Żurawiński z Płocochowa (pow. pułtuski) razem z synem gospodaruje na 55 ha łącznie z dzierżawami. Uprawia rzepak, kukurydzę, pszenicę, pszenżyto i trawy. Utrzymuje 75 sztuk bydła, w tym 31 krów. Mleko dostarcza do OSM Sierpc w ilości ok. 300 tys. l rocznie.
Co roku sprzedaje około 200 ton zbóż i 50 ton rzepaku. W mijającym sezonie najwięcej stracił na rzepaku, ale obawia się sytuacji po 15 września, kiedy to być może zostanie wznowiony import zboża z Ukrainy.
– Część pszenicy sprzedałem w styczniu jeszcze w miarę w dobrej cenie 1300 zł za tonę, a resztę już po cenie 950 za tonę i na tę drugą partię złożyłem wniosek o dopłaty. Z kolei rzepak sprzedałem dopiero na koniec czerwca 1700 zł za tonę i najwięcej straciłem na rzepaku. Rzepak sprzedałem tylko ze względu na dopłaty – powiedział Paweł Żurawiński.
Rolnicy obawiają się, że po 15 września wróci import zboża z Ukrainy i ceny w skupach spadną
Jak wskazuje w tym roku na opłacalność produkcji zbóż wpływ mają także rosnące koszty, w tym znaczny wzrost cen materiału siewnego. Na dodatek rolnikom, w tym gospodarzowi spod Pułtuska plany krzyżuje susza, której skutki widać na polach. W ocenie Pawła Żurawińskiego, w tym roku plony zbóż będą znacznie niższe niż w poprzednim roku, zwłaszcza w przypadku zbóż jarych.
– Nie wiadomo co będzie dalej. Nikt nie wie, co zrobić po następnych żniwach czy sprzedać, czy magazynować zboża i rzepak. Mimo wszystko będę magazynował ziarno, chociaż jak ruszy od 15 września import z Ukrainy, to oni znów nas zasypią – martwi się rolnik z powiedział Płocochowa.
„Zboże sprzedaję po śmiesznych cenach nijak się mających do wysokich kosztów produkcji”
Mariusz Maliszkiewicz ze wsi Wyłazy spod Siedlcami prowadzi 50-ha gospodarstwo, w którym uprawia zboża, kukurydzę i użytki zielone oraz utrzymuje 70 sztuk bydła, w tym 40 krów.
– Wyczyszczono nam rolnikom kieszenie z pieniędzy. Kupiliśmy drogie paliwo i nawozy w grudniu, a zboża przechowaliśmy i musimy je sprzedać po bardzo niskich cenach. Ja również, jak co roku, magazynowałem zboża i dopiero teraz sprzedaję po śmiesznych cenach nijak się mających do wysokich kosztów produkcji. Pszenicę sprzedaję po 800 zł za tonę, ale słyszę od kolegów, że niektórzy sprzedają pszenicę już po 700 zł. A co będzie w żniwa, aż strach pomyśleć. Przecież już koszony jest jęczmień ozimy.
Rolnik spod Siedlec uważa, że pewnie większość rolników zmagazynuje zboża, ponieważ w skupach nie będzie optymalne ceny zboża.
– Ale potem przecież może być już tylko gorzej, bo od 15 września ma być wznowiony import zbóż z Ukrainy. Nie ma dla nas dobrego rozwiązania. Wszystko to prowadzi do wyniszczenia polskiego rolnictwa, abyśmy z producentów stali się rynkiem zbytu – uważa Mariusz Maliszkiewicz.
Z jego obserwacji wynika, że na susza na polach bardzo zaszkodziła zbożom jarym oraz kukurydzy sianej w późnym terminie.
Polską zalewa także miód z Ukrainy
– Niestety, Ukraina zalewa nas nie tylko zbożem, owocami miękkimi, ale też i miodem, właściwie niewiadomego pochodzenia, który jest znacznie gorszej jakości niż nasz krajowy – powiedział Zbigniew Tomaszewski z Nowej Wsi (pow. sochaczewski), który na kilkunastu hektarach uprawia rośliny miododajne na potrzeby pszczół.
Andrzej Rutkowski