Rolnicy zrzeszeni w grupach producentów dostają wyższe ceny za tuczniki

Branża trzody chlewnej nie jest skonsolidowana, dlatego rolnicy są mocno zalezni od tego co się dzieje na rynku

Najwięksi producenci trzody chlewnej zrzeszeni w grupach obsługiwanych przez Agroplus sprzedają każdego roku około 10 tys. świń. Znacząca większość zajmuje się produkcją tuczników w cyklu otwartym, więc aktualnie wysoka cena warchlaków sprawia, że wciąż brakuje opłacalności w chowie. Kiedy wstawia się obecnie warchlaki po ponad 500 zł za sztukę, nie wiadomo, za ile sprzeda się tuczniki za 3 miesiące.

Dlatego rolnicy ograniczają produkcję. Czasami wstawiają jedynie dwa cykle w ciągu roku, obserwując rozwój sytuacji. Nasza branża nie jest skonsolidowana, nie jest łatwo przekonać rolników do wspólnego działania. Muszą w tym widzieć wyraźne korzyści. Przez to są oni bardzo mocno zależni od tego, co dzieje się na rynku. Poprzez wspólne działania, obejmujące zakup środków do produkcji i pasz, zorganizowaną sprzedaż, rolnicy zrzeszeni w grupach wytrwali przy produkcji trzody chlewnej. Zwiększyło to także ich zaufanie i świadomość, że taka forma działalności im służy. Większa integracja jest konieczna, w przeciwnym razie jeszcze więcej z nich może zlikwidować swoje stada – mówi Sebastian Chrzęst, właściciel Agroplus.

Rekordowy spadek pogłowia świń 

Miniony rok był szczególnie trudnym okresem dla producentów trzody chlewnej i sektora wieprzowiny.

Branża wychodziła z kryzysu po pandemii COVID-19. Wojna w Ukrainie doprowadziła do wzrostu cen energii, nawozów i pasz, które mają duże przełożenie na opłacalność produkcji. To wszystko doprowadziło do rekordowego spadku pogłowia świń, zwłaszcza macior. Nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić – uważa Chrzęst.

Problemy hamują rolników w decyzjach o inwestycjach w chlewnie dla loch i prosiąt. Konieczna jest zmiana prawa budowlanego w zakresie produkcji świń, ponieważ obecne przepisy często wręcz uniemożliwiają postawienie nowego obiektu.

Mamy w grupie trzech producentów prosiąt, a ponieważ jest bardzo duże zapotrzebowanie na warchlaki i wysoka ich cena, to wszystkie prosięta z tych gospodarstw trafiają na sprzedaż. Wcześ­niej zdarzało się rolnikom tuczyć część zwierząt u siebie w budynkach. Natomiast więcej chlewni dla macior nie powstaje, bo to są ogromne pieniądze. Poza tym uzyskanie pozwoleń dotyczących oddziaływania na środowisko to w naszym regionie minimum rok oczekiwania – tłumaczy Sebastian Chrzęst.

Łukasz Gajewski i Sebastian Chrzęst z Agroplus przewidują, że ze względu na niską opłacalność produkcji wiele gospodarstw zrezygnuje z utrzymywania świń

FOTO: Dominika Stancelewska

Nikt rozsądny nie porwie się teraz na budowę chlewni dla macior

Jak dodaje, rolnicy w grupach najczęściej prowadzą gospodarstwa rodzinne, więc muszą się liczyć z tym, że utrzymanie loch i produkcja prosiąt wiążą się z dużym nakładem pracy. Nie wspominając oczywiście o bardzo dużym koszcie inwestycji i niepewności o późniejszą opłacalność. Dziś za warchlaka płaci się nawet 550 zł, ale jeżeli cena tuczników będzie spadała, to rolnicy przestaną wstawiać zwierzęta do tuczu, co odbije się na dostawcach prosiąt. Inwestując więc w chlewnie dla loch i prosiąt, trzeba jednocześnie mieć zaplecze, aby przy złej koniunkturze i spadku zapotrzebowania na prosięta zamknąć cykl produkcyjny u siebie w gospodarstwie. A tuczarnia, choćby zmodernizowana ze starych budynków, to także niemały koszt.

Brak perspektyw, jak i zapowiadane nowe wymagania dotyczące utrzymania i dobrostanu zmuszają producentów prosiąt do rezygnacji z chowu, nie mówiąc już o inwestycjach. Na rynku będzie więc coraz bardziej brakować prosiąt, ale nikt rozsądny nie porwie się teraz na budowę chlewni dla macior – uważa właściciel Agroplus.

Wprowadzenie czerwonej strefy przetrzebiło stada trzody chlewnej

Wprowadzenie czerwonej strefy ASF w 2021 roku mocno przetrzebiło stada trzody chlewnej w naszym regionie. Na początku działalności grup zróżnicowanie wielkości produkcji było bardzo duże. Największy spadek produkcji dotyczy, tak jak w pozostałej części kraju, tych najmniejszych. Część rolników ma zobowiązania i nie może zlikwidować produkcji świń, więc póki co tylko ograniczyli skalę chowu. Ale redukcja pogłowia wciąż postępuje i należy się liczyć z tym, że podaż wieprzowiny nadal będzie spadać – tłumaczy Sebastian Chrzęst.

W ramach grupy rolnicy sprzedają tuczniki do różnych dostawców, zależnie od cen oferowanych przez zakłady ubojowe. Mniejsi producenci, sprzedający do kilku­set świń rocznie, oczywiście zyskują, gdyż nie byliby w stanie sami uzyskać takiej ceny jak w grupie. Bardzo dużym plusem są, oczywiście, wspólne zakupy pasz, zbóż, koncentratów.

Nauczeni różnymi doświadczeniami staramy się nie odstawiać świń do jednej rzeźni. Rolnicy są zbyt nieufni, boją się stracić pieniądze. Zdarzało się w przeszłości, że zakłady ogłaszały upadłośćpodkreśla nasz rozmówca.Nie narzucamy modelu żywienia, każdy rolnik może sam decydować, jakie pasze podaje tucznikom, ale mamy określone normy jakości surowca, jaki chcemy uzyskać, aby partie świń były jednolite. Jeśli tuczniki z gospodarstwa spełniają te wymogi, to już od rolnika zależy, w jaki sposób to osiągnie – opowiada Chrzęst.

Z powodu nieprzychylnych przepisów i bardzo wysokich kosztów inwestycji rolnicy nawet nie rozważają budowy chlewni dla macior i prosiąt

FOTO: Dominika Stancelewska

Najgorszy moment dla producentów trzody chlewnej z okolic Piotrkowa Trybunalskiego to czas, kiedy obowiązywała strefa czerwona ASF. Powiat został podzielony praktycznie na pół. W jednej części obowiązywały ograniczenia w sprzedaży i przemieszczaniu świń, w drugiej nie.

Rolnicy po jednej stronie powiatu sprzedawali żywiec o złotówkę taniej, choć mieli takie same zwierzęta jak ci w strefie różowej czy niebieskiej. Czuli dużą niesprawiedliwość i nic z tym nie można było zrobić. Mieliśmy większe problemy z organizacją transportu zwierząt do rzeźni, pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej ze względu na braki kadrowe nie nadążali z przeprowadzaniem wymaganych badań i wystawianiem świadectw zdrowia – opowiada Sebastian Chrzęst.

Jak wyjaśnia, wynikało to z tego, że zakłady mięsne nawet chętniej odbierały świnie ze strefy czerwonej, bo wiedziały, że lepiej na nich zarobią. Kupią przebadany, pełno­wartościowy towar, za który zapłacą mniej, i mogą go wykorzystać tak jak ten z pozostałej części kraju, wolnej od ASF.

Obecnie gospodarstwa są dostosowane do wymogów bioasekuracji i jest ona prowadzona na wysokim poziomie, ale jednocześnie jej wprowadzenie przyczyniło się to do tego, że wielu rolników zrezygnowało ze świń, ponieważ koszty, jakie musieliby ponieść, były dla nich zbyt wysokie.

Jeszcze wiele gospodarstw produkujących świnie może zniknąć z mapy Polski

Sebastian Chrzęst obawia się, że jeszcze wiele gospodarstw produkujących trzodę chlewną zniknie z mapy Polski, co dla wszystkich jest złą informacją. Nic jednak nie wskazuje, aby ten trend mógł się odwrócić. Zdaniem Sebastiana Chrzęsta należy pracować nad obniżeniem kosztów, a to dzisiaj oznacza przede wszystkim obniżenie kosztów energii. Istotnym elementem całej strategii będzie postawienie na odnawialne źródła, również w postaci biogazowni, które wesprą producentów i mogą wpłynąć na opłacalność produkcji.

Rosnące wymogi utrzymania i dobrostanu, brak zaplecza finansowego, aby przetrwać kolejne kryzysy, to wyzwania dla producentów trzody chlewnej. Nawet w naszych grupach doszło już do kilku upadłości rolników, którzy nie podołali zobowiązaniom, jakich się podjęli. To bardzo trudny czas i wiele ważnych kwestii wymaga zmian, aby produkcja trzody chlewnej w Polsce rzeczywiście mogła się rozwijać – kwituje Chrzęst.

Dominika Stancelewska

Więcej na ten temat

CZYM SĄ DOTACJE UNIJNE?

W ramach PROW 2014-2020 będzie realizowanych łącznie 15 działań pomocowych a środki pieniężne będą głównie skierowane do sektora rolnego. Sektor ten jest bardzo istotny z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich i wymaga większego i odpowiednio ukształtowanego wsparcia.

Głównym celem pomocy finansowej w ramach przewidzianych instrumentów będzie rozwój gospodarstw rolnych (Modernizacja gospodarstw rolnych, Restrukturyzacja małych gospodarstw rolnych, Premie dla młodych rolników, Płatności dla rolników przekazujących małe gospodarstwa rolne). Premie dla młodych rolników, które zostały przewidziane w nowym PROW mają głownie na celu ułatwienie młodym osobom rozpoczęcie samodzielnego prowadzenia działalności rolniczej w przejmowanych przez nich gospodarstwach rolnych. Najważniejszymi założeniami dla młodych rolników chcących skorzystać z dodatkowej pomocy są: nie ukończenie 40 roku życia, posiadanie odpowiednich kwalifikacji zawodowych, lub zobowiązanie się do ich zdobycia w przeciągu 3 lat od otrzymania decyzji o pomocy, bycie posiadaczem minimum 1ha użytków rolnych przed dniem złożenia wniosku o przyznanie pomocy dla młodego rolnika.

Wszystkie szczegóły dotyczące warunków jakie musi spełnić rolnik by ubiegać się o wsparcie w ramach PROW na lata 2014 – 2020 mogą odnaleźć państwo na stronach AMIRR oraz Ministerstwa Rolnictwa.

CO DAJĄ DOTACJE ?

Obecny PROW jest podobny do znanego już z lat 2007- 2013, jednak została zmieniona jego konstrukcja. W aktualnej formie występuje mniej tzw. działań i pojawiła się możliwość jednoczesnego skorzystania z różnych „poddziałań”. Łącznie zostało stworzone 25 form wsparcia, w tym kontynuacja pomocy z lat poprzednich.  Warto zwrócić uwagę na zmodyfikowane wsparcie z bardzo popularnego działania „Modernizacja gospodarstw rolnych”. Obecnie wartość pomocy będzie uwarunkowana od rodzaju przewidzianych inwestycji. Na największe wsparcie mogą liczyć rolnicy stawiający na rozwój produkcji prosiąt (maksymalnie aż do 900 tys. zł). Na pozostałe inwestycje związane z produkcją zwierzęcą wsparcie wyniesie do 500 tys. zł. Wszystkie pozostałe przedsięwzięcia a także zakupy w gospodarstwie będą mogły otrzymać dofinansowanie w wysokości do 200 tys. zł.

Niezmiennie na mocne wsparcie będą mogli liczyć młodzi rolnicy, którzy oprócz większych dopłat bezpośrednich, mogą spodziewać się „premii” na start wynoszącej 100 tys. zł. Różnica w porównaniu do poprzednich programów polega na tym, że obecnie wypłata nastąpi  w dwóch etapach: pierwszy – 80 proc. Drugi po zrealizowaniu inwestycji i udokumentowaniu wydatków – 20 proc.

Całkowicie nowym rozwiązaniem ujętym w PROW 2014-2020 będzie premia udzielana na restrukturyzację małych gospodarstw. Gospodarstwa takie będą mogły ubiegać się o 60 tys. zł na inwestycje w poprawę swojej dochodowości. W momencie kiedy rentowność zostanie zwiększona będą mogły korzystać z innych form wsparcia z PROW. Natomiast jeżeli właściciel małego gospodarstwa zdecyduje się na jego sprzedanie, wówczas będzie mu przysługiwać rekompensata w wysokości 120 proc. dopłat, które otrzymywałby do 2020 r.

KTO MOŻE UZYSKAĆ DOPŁATĘ ?

Dla wszystkich.

O dotację unijną może się starać każdy rolnik. Wnioski w ramach tego programu można składać od pierwszej połowy 2016 roku. Większość programów nie jest uzależniona od wykształcenia i wieku osoby wnioskującej, nie mniej jednak szczególnie premiowane są pewne określone działania rolnicze mające na celu ogólnokrajową zmianę koniunktury w danym sektorze gospodarki rolnej.

Pieniądze dla hodowców.

W nowych programach dotacji unijnych szczególną uwagę skupiono na producentach prosiąt, mleka oraz bydła. To właśnie oni mogą teraz liczyć na większe dotacje, niż pozostałe gałęzie rolnictwa.

Promocja młodzieży.

W programie PROW 2014-2020 kontynuowane jest dofinansowanie młodych rolników z tytułu „Premia dla młodego rolnika”. Ta dotacja przeznaczona jest dla młodych osób, które w momencie składania wniosku lub poprzedzających ten dzień 12 miesiącach przejęły gospodarstwo i rozpoczęły działalność rolniczą.

Podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *